Wiadomości!
Zapraszam na mojego nowego bloga! Byłabym wdzięczna za kilka słów co o nim sądzicie!
Paryska-finezja!!!
ROZDZIAŁ 4
Minęły już trzy dni, odkąd jesteśmy w Filadelfii i zamieszkałyśmy w "zamku marzeń". Od tego też czasu pogoda nas nie rozpieszczała i przez cały ten czas padał deszcz. Dzisiaj dla urozmaicenia również lało jak z cebra. Zagubione bagaże nadal do nas nie dotarły. O ironio! Zdążyłam przeczytać książkę, która ma ponad trzysta pięćdziesiąt stron, rozwiązać czterysta panoramicznych krzyżówek mamy i przeszłam wszystkie levele gry, na mojej upadającej już komórce. Leżałam na łóżku rodziców i powoli zaczynało mnie to wszystko wyprowadzać z równowagi. Przewróciłam się na bok i spojrzałam na bawiącą się na dywaniku Elizkę. Chciałabym mieć teraz te pięć lat, kilka zabawek i zewnętrzny świat mógłby nie istnieć. Sięgnęłam po mp4, włączyłam muzykę, zamknęłam oczy i odpłynęłam.
Poczułam szturchnięcie, otworzyłam oczy, to była mama. Musiała już wrócić z urzędu, w którym miała jakieś pilne sprawy związane z budową domu.
- Pomożesz mi przy przygotowywaniu obiadu? - spytała.
- Chętnie! - krzyknęłam i chodź nigdy nie garnęłam się do gotowania, to w tym momencie jestem skłonna zrobić wszystko.
- Dobrze, dzisiaj na obiad makaron ze szpinakiem w sosie śmietanowo-winnym, więc wstaw makaron, a ja w tym czasie się przebiorę - poinstruowała mnie mama.
Poszłam do kuchni wyjęłam garnek i nalałam wody. Mama już do mnie dołączyła.
- Jak tam minęło ci przedpołudnie? - zapytała.
- Nawet mnie nie denerwuj. Przez tę pogodę wychodzę już z siebie, jeszcze jeden dzień, a będziecie musieli wywieźć mnie do psychiatryka - odpowiedziałam poirytowana. W tym momencie, tata wrócił z pracy.
- Jakiego psychiatryka? - zapytał zainteresowany.
- Klara odkryła, że ma jakieś urojenia i chce się samowolnie oddać do szpitala - zażartowała mama.
- Kochanie, nawet nie wiesz jak miło mi to słyszeć. To naprawdę wielka ulga dla nas, że w końcu to zauważyłaś - podchwycił żart tata.
- Bardzo śmieszne, ale ostrzegam jeśli deszcz będzie jeszcze padać choćby jeden dzień będę zmuszona do takiej decyzji - podsumowałam ich żarty.
- Na szczęście moja droga, nic takiego nie nastąpi, w drodze powrotnej z pracy widziałem przejaśnienia od zachodu na niebie, więc jeszcze godzinka i powinno przestać padać - oznajmił tata.
- Dzięki Bogu! - krzyknęłam i w geście ulgi podniosłam ręce do góry.
- Dobra, dobra już nam tu Boga nie wzywaj, siadajcie do stołu, obiad gotowy - powiedziała mama.
Tak jak tata powiedział, godzinę później deszcz przestał padać. Co prawda było jeszcze pochmurnie i dość chłodno, ale najważniejsze, że nie padało! Postanowiłam jak najszybciej skorzystać z okazji i wyjść na zewnątrz. Chwyciłam wsuwaną błękitną bluzę z kapturem i krzyknęłam, że wychodzę.
- Dobrze, ale weź ze sobą Elizę, niech też się przewietrzy - odkrzyknęła mi mama.
Ubrałam Elizkę w kurtkę i kalosze, po czym wyszłyśmy. Miałam zamiar pozwiedzać okolicę. Poszłyśmy wzdłuż naszej ulicy, która była chyba najdłuższą ulicą jaką kiedykolwiek szłam. Mijałyśmy piękne domy i równie piękne ogrody. Wszystko było czyste i zadbane, a ulica nie należała do najruchliwszych. Panował tu ład i pełen spokój. Jak się okazało na końcu ulicy znajdował się przepiękny duży park. Tutaj również wszystko było zadbane, kwiaty rosły na rabatkach, trawa była równiutko przycięta, a wszystkie ławki były w nienagannym stanie. Elizka wypatrzyła plac zabaw i czym prędzej pobiegła w jego stronę. Ja spokojnie doszłam za nią i usiadłam na ławkę, łapiąc w płuca świeże powietrze oraz podziwiając naturę. Elizka natomiast była w swoim żywiole. Podbiegła do innych dzieci i od razu złapała z nimi kontakt, mimo średniej znajomości języka angielskiego. Spojrzałam na zegarek, było w pół do dziewiętnastej, straciłam poczucie czasu.
- Eliza! Chodź, wracamy do domu! - krzyknęłam w jej stronę.
- Niee, Klara, jeszcze trochę - odkrzyknęła niezadowolona.
- Nie marudź, robi się późno, musimy wracać na kolację! - skończyłam dyskusję.
Z wielkim żalem podbiegła i chwyciła mnie swoją brudną od zabawy ręką. Ruszyłyśmy w drogę powrotną. Kilka domów przed naszym, Eliza wypatrzyła kota pod drzewem.
- Klaraa, patrz jaki fajny kotek! - podbiegła do niego i zaczęła głaskać.
- Zostaw tego zapchlonego kota - warknęłam do niej, z racji tego, że nie przepadam za kotami.
- Ale popatrz na niego jaki jest fajny - emocjonowała się dalej - Możemy go wziąć?!
- Zapomnij! To na pewno kot kogoś z tych domów, nie możemy go wziąć.
- O widzę,macie tego biednego kota - usłyszałam nieznajomy głos. Odwróciłam się w stronę domu i zauważyłam starszą panią, która akurat wyszła po pocztę.
- Tak, znalazłyśmy go tu pod drzewem. To pani kot? - zapytałam.
- Nie, nie, poniewiera się tu od kilku dni. Chętnie bym go przygarnęła, ale jestem uczulona na sierść - odpowiedziała staruszka.
- Słyszałaś?! Ten kot jest samotny, musimy go wziąć! Proszę, proszę, proszę! - zaczęła błagać Eliza.
- No dobrze, weźmiemy go, ale rodzice na pewno nie zgodzą się wpuścić go do campingu i zostawić na stałe, więc się nie nastawiaj - ulitowałam się nad młodą siostrą.
- Jeee, jesteś super! - krzyknęła zadowolona.
Poszłyśmy do domu.
- Mamo, mamo! Patrz co znalazłam! - krzyczała rozradowana siostra.
- O, jaki śliczny kotek. Skąd go wzięłyście? - zapytała mama.
- Niedaleko domu, siedział sam pod drzewem. Możemy go zatrzymać? Proszę! - zaczęła znowu błagać.
- Dobrze, ale tylko przez kilka dni, aż nie znajdziemy jego właścicieli - odpowiedziała mama.
- Serio?! - zdziwiona spytałam mamy. Ona tylko wzruszyła ramionami i zrobiła bezradną minę.
Zniesmaczona poszłam do łazienki i wzięłam długi gorący prysznic, przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka. Miałam tylko nadzieję, że właściciele tego kota szybko się znajdą i nie będę musiała długo znosić tego zwierzaka. Wzięłam mp4 i zmęczona spacerem udałam się spać.
__________________________________________
Rozdział może na należy do najciekawszych, ale nie chciałam pisać nie wiadomo jak długiego kolaboratu, ale zapewniam, że w następnych akcja będzie już się żywsza i rozkręcona!
Serdecznie pozdrawiam! :)
Fajnie się zapowiada,brakuje mi tu tylko jakiegoś miłego chłopaka :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział C:
Spokojnie, mam to w planach :D Nie chcę od razu odkrywać wszystkich kart :P
Usuńnowy rozdział, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńeefiil.blogspot.com