Wiadomości!

Zapraszam na mojego nowego bloga! Byłabym wdzięczna za kilka słów co o nim sądzicie!

Paryska-finezja!!!


sobota, 14 września 2013

ROZDZIAŁ 14

Ze snu wybudziło mnie ostre słońce wpadające przez okno do mojego pokoju. Najwidoczniej wczoraj ze wszystkiego, zapomniałam opuścić rolet. A może nie byłam w stanie? Usiadłam, aby sprawdzić godzinę - dziewiąta trzydzieści. Poczułam silny ból głowy oraz dziwne, kręcenie w żołądku. Rozejrzałam się po pokoju. Moje wczorajsze ubrania walały się po całej przestrzeni. Mój wzrok spoczął na butelce wody mineralnej, stojącej na biurku. W tym samym momencie poczułam ogromne pragnienie. W moich ustach panowała pustynia. Zerwałam się po butelkę i wypiłam połowę jej zawartości. Spojrzałam przez okno. Silne, oślepiające światło zmusiło mnie do zmrużenia oczu oraz wzmogło ból głowy. Czym prędzej zwróciłam się ku niemu i opuściłam rolety. W pokoju od razu zapanował przyjemny półmrok. Czułam się fatalnie. Zabawne, wczoraj nie czułam się na tyle pijana, aby dzisiaj mieć takiego kaca. Nudności oraz ból głowy zmusiły mnie, abym wróciła do łóżka. Prześpię się jeszcze godzinkę, może później poczuję się lepiej. Upiłam jeszcze kilka łyków wody, położyłam się na bok i pogrążyłam się we śnie.

Ledwo udało mi się zasnąć, aby po chwili obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Postanowiłam go zignorować i zarzuciłam na głowę poduszkę. Chwilę brzęczenia i telefon ucichł. Zadowolona, że ktoś zrezygnował, odpoczywałam dalej. Po niecałej minucie telefon zabrzęczał znowu. Jednak ktoś nie odpuszcza. Westchnęłam z grymasem na twarzy i sięgnęłam po telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Bryana. Przez chwilę patrzyłam się w telefon, zastanawiając czy mam ochotę na rozmowę z nim. Postanowiłam jednak, że odbiorę.

- Halo? - powiedziałam zachrypłym głosem.

- Cześć Klara - powiedział nieśmiało Bryan - Zrozumiem, jeśli się nie zgodzisz, ale czy mogę do ciebie wpaść i pogadać o wczorajszym wieczorze? - zapytał neutralnym tonem.

- Jasne - odpowiedziałam, ciągle zaspana.

- Super, będę za trzydzieści minut - zakomunikował - Do zobaczenia.

- Mhm, pa - odpowiedziałam i zablokowałam telefon rzucając go na łóżko.

Po chwili jednak, znowu go chwyciłam, aby sprawdzić ponownie godzinę. Była jedenasta trzydzieści. Spałam dwie godziny, a dałabym sobie rękę uciąć, że ledwo co zasnęłam. Spojrzałam na jasny sufit. Ból głowy zelżał, a nudności odpuściły, lecz nadal na nic nie miałam siły ani ochoty. Miałam pół godziny, żeby ogarnąć się do przyjścia Bryana. Postanowiłam jeszcze chwilę poleżeć w łóżku, bo nie miałam zamiaru się przebierać ani malować. Zastanawiało mnie o czym on chce porozmawiać? Chce mnie przeprosić czy nadal będzie drążyć ten temat? Albo co gorsze będzie mnie obwiniał? Pogrążona w myślach, nawet nie zorientowałam się kiedy znowu zasnęłam. Obudził mnie dopiero dzwonek do drzwi. W szoku, wyskoczyłam z łóżka jak oparzona, potykając się po drodze o porozrzucane ubrania. Stanęłam w miejscu. Odwróciłam się na pięcie i czym prędzej je pozbierałam, rzucając je za drzwi garderoby. Usłyszałam ponownie dzwonek do drzwi. Jak najszybciej zbiegłam na dół. Mijając lustro zorientowałam się, że wczoraj nie zmyłam makijażu. Zawróciłam do lustra i jęknęłam na mój widok. Przypominałam pandę. Blada, zmęczona twarz oraz czarne oczy od rozmazanego tuszu. Złapałam za rękaw piżamy i zaczęłam trzeć oczy, ale wyschnięty tusz nie chciał zejść. Bryan po raz trzeci zadzwonił do drzwi. Postanowiłam odpuścić, widząc, że efekt mojego zabiegu jest jeszcze gorszy. Teraz zamiast czarnych oczu pandy, mam czerwone jak po jakimś zapaleniu spojówek. Otworzyłam drzwi.

- Cześć - powiedział Bryan, całując mnie lekko w usta.

- Hej - odpowiedziałam spuszczając głowę w dół, wstydząc się swojego wyglądu - Chodźmy do mnie do pokoju - zaproponowałam.

 Szliśmy w ciszy. Od razu po wejściu kazałam się Bryanowi rozgościć, a sama poleciałam do łazienki umyć tą nieszczęsną twarz. Gdy wróciłam do pokoju zauważyłam pościelone łóżko, które wcześniej wyglądało jak po wybuchu granatu oraz podniesione rolety, sam Bryan siedział na kanapie i wpatrywał się we mnie ze zmieszaną miną. Usiadłam koło niego. 

- Słuchaj Klara, strasznie mi głupio, za to co się wczoraj stało - przesunął się w moją stronę i złapał za ręce - Przepraszam, jestem kompletnym idiotą.

Fakt, wczoraj zachował się jak idiota, dlatego słuchałam go w ciszy, nie kwestionując jego słów.

- Nie wiem co we mnie wstąpiło - opuścił głowę i kontynuował dalej - W drodze, kiedy szedłem z chłopakami po piwo, zadzwonił do mnie ojczym i zaczął oskarżać, że specjalnie wyniosłem jego papiery potrzebne do zakończenia jakiegoś ważnego kontaktu w jego firmie. On ciągle o coś mnie oskarża i robi ciągłe awantury. Później, moja matka robi mu o to sprzeczki, a on wtedy na załagodzenie sytuacji kupuje mi jakieś drogie zabawki. Tak samo było z moim samochodem. Nienawidzę tego człowieka - posmutniał - Ta afera plus za duże ilości alkoholu, całkowicie wytrąciły mnie z równowagi. Wiem, że nie powinienem ciebie w to mieszać, ale czasami człowiek zbiera w sobie te negatywne emocje, aż w końcu wybucha. Ja wczoraj, miałem ten moment i wybuchłem - spojrzał mi głęboko w oczy - Przepraszam Klaro, najmocniej jak potrafię. Obiecuję, że więcej to się nie powtórzy. Tak bardzo mi na tobie zależy. Wybacz mi.

Moje wszystkie złości odeszły. Nie mogłam się na niego gniewać. Może dlatego, że nie potrafię robić tego długo, a może dlatego, że wyglądał teraz jak smutny szczeniaczek. Do tego ta sytuacja z ojczymem.

- Dobrze, wybaczam - objęłam dłońmi jego twarz i pocałowałam go czule w usta - Dlaczego nic mi nie powiedziałeś o tej sytuacji z ojczymem? - zapytałam troskliwie. 

- Nie ma czym się chwalić, a także nie chciałem cię zamartwiać moimi sprawami. Zwłaszcza, że nie dawno się poznaliśmy - uśmiechnął się w ten swój czarujący sposób.

- Obiecaj, że już nie będziesz przede mną niczego ukrywał, aby nie dopuścić znowu to takiej sytuacji - powiedziałam stanowczo, lecz łagodnym głosem. 

- Obiecuję, na prawdę - mówiąc to położył rękę na sercu.

Zaśmiałam się i klepnęłam go w ramię. Udał urażoną minę i zaczął mi się przyglądać.

- Czyżby moja Klara miała kaca po wczorajszej imprezie? - zapytał ironicznie.

- Oooch, nawet nie wiesz jakiego - jęknęłam.

- Niegrzeczna dziewczynka - zaśmiał się - Masz jakieś konkretne plany na to po południe? 

- Odpoczywanie i leczenie kaca - odparłam żartobliwie. 

- To może obejrzymy jakiś film u ciebie? - zaproponował.

- Chętnie, ale najpierw chciałabym wziąć długi prysznic, aby trochę się orzeźwić - odpowiedziałam.

- Super. To ty idź pod prysznic, a ja skoczę po jakieś przekąski na film - pocałował mnie w czoło i wybiegł z pokoju. 

Uśmiechnęłam się do siebie, ten chłopak jest niemożliwy. Poszłam do garderoby, wzięłam szare, dopasowane spodnie dresowe oraz luźniejszy niebieski t-shirt. Skierowałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Czułam jak z opadającym kroplami wody odchodzi ode mnie cały  stres oraz zmęczenie. Zamknęłam oczy i skierowałam wodę na głowę. Stałam tak przez dłuższą chwilę. Tak bardzo potrzebowałam teraz tę chwilę relaksu.  Zakręciłam wodę i owinęłam się ręcznikiem. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam mój ulubiony owocowy balsam. Wykremowałam starannie całe ciało. Ubrałam się i wróciłam do pokoju, gdzie czekał już na mnie Bryan.

- Twoi rodzice mnie wpuścili - oświadczył, kiedy zobaczył moją zdziwioną minę.

- Pewnie wrócili już z sobotnich zakupów - spojrzałam na zegarek, było po trzynastej - Z pewnością już dawno temu wrócili - dopowiedziałam sama do siebie.

Usiadłam koło Bryana, wtulając się w jego umięśnione ramię. Cieszę się, że między nami znowu wszystko jest dobrze - pomyślałam. W tym samym momencie, jakby czytając mi w myślach, Bryan uśmiechnął się do mnie czule i pocałował namiętnie w usta. Wtuleni w siebie, zagłębiliśmy się w filmie.




______________________________________

Kochani wybaczcie za taką zwłokę z tym rozdziałem, ale szkoła pochłonęła większość mojego czasu. Na szczęście znalazłam chwilę, aby coś dla was wyskrobać :)

Chciałam bym również wam bardzo gorąco podziękować, że jesteście ze mną. Zaledwie trzy rozdziały wcześniej dziękowałam wam za ponad tysiąc wyświetleń, a dzisiaj chcę wam podziękować za ich dwa tysiące. To takie cudowne uczucie, jak widzisz, że twoja praca nie idzie na marne, a inni ją doceniają. Dziękuję z całego serduszka.

Pozdrawiam serdecznie!

Buziaki ;**