Wiadomości!

Zapraszam na mojego nowego bloga! Byłabym wdzięczna za kilka słów co o nim sądzicie!

Paryska-finezja!!!


piątek, 13 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 30

Wielka, gładka tafla turkusowo-chabrowej wody, kontrastującej z jasnością złotego piasku. Uspokajający szum fal, które z lekkością i pewną delikatnością rozbijają się o kamienisto-piaszczysty brzeg. Chylące się w stronę wody palmy, jakby chciały dojrzeć w niej swoje odbicie. Delikatny wiatr, niosący ze sobą zapach kwiatów, cytrusów oraz morskiej soli. To wszystko, tak zjawiskowe i piękne, rozpościera się wokół mnie. A ja z nieopisaną radością i lekkością biegnę, po tym złotym piasku. Czuję jak jego gorąco parzy mnie w podeszwy moich stóp, wywołując te charakterystyczne mrowienie. Pieści moje stopy prześlizgując się między palcami. Słońce ogrzewa całe moje ciało, muskając je ciepłymi promieniami. Wiatr subtelnie owija się w okół mego ciała oraz podwiewa na wszystkie strony włosy. Moja zwiewna sukienka faluje w jego rytm, jakby wspólnie tańczyli. Jest tak cudownie. Śmieję się i zaczynam kręcić w okół własnej osi. Upadam na ciepły piasek, ale uśmiech nadal widnieje na mojej twarzy. Spoglądam na słońce. Jego światło jest tak mocne. Razi mnie, sprawiając, że wszystko staje się białe i powoli znika. Widzę tylko tą oślepiającą jasność.

- Klara? Słyszysz mnie?

- Wybudza się, proszę się odsunąć.

Jasność powoli znika. Zaczynam widzieć jakieś cienie. Obraz staje się coraz wyraźniejszy. Przede mną poruszają się jakieś sylwetki. Czuję jak ktoś łapie mnie za nadgarstek i go obejmuje. Ktoś inny przytrzymuje moje powieki i świeci w oczy latarką, gdy przestaje, zaciskam je obronnie. Po krótkiej chwili, zbieram w sobie siły i ponownie je uchylam. Obraz jest już wyraźniejszy. Dostrzegam pielęgniarkę, która przed chwilą sprawdzała mi tętno oraz lekarza, który świecił latarką.

- Dzień dobry, Klaro - odezwał się pogodnie - Jak się czujesz?

- D-dobrze - odpowiedziałam zachrypłym głosem - Chce mi się pić.

- Tak, to na pewno dobre oznaki - doktor się zaśmiał.

- Proszę, pij słoneczko - pielęgniarka wręczyła mi plastikowy kubek z wodą - Tylko pij spokojnie, małymi łykami - dodała troskliwie.

- Klara, kochanie - zauważyłam zbliżających się do łóżka rodziców.

Za nimi znajdowali się Nate, Ori, Chris i Katie. Wszyscy uśmiechnięci, ale na ich twarzach widniała niepewność.

- Co się stało? Dlaczego jestem w szpitalu? - zapytałam przejęta. 

- Straciłaś przytomność i zapadłaś w śpiączkę, po tym jak spadłaś z balkonu - odpowiedziała spokojnie mama.

- Byłam w śpiączce? - zapytałam bardziej sama siebie. Rodzice pokiwali tylko twierdząco głowami. - Ile spałam? 

-  Osiem godzin - mama pogłaskała mnie po głowie - Boli cię coś, kochanie?

Dopiero po tym pytaniu poczułam tępy ból głowy oraz przeszywające kłucie w prawej ręce i lewej nodze. Od razu zajrzałam pod kołdrę. Moje przeczucia mnie nie mylił. Zarówno ręka, jak i noga były unieruchomione w gipsie. 

- Strasznie boli mnie głowa - odpowiedziałam krótko. 

- Masz wstrząs mózgu, więc to normalny objaw.  Siostra Lea zaraz poda ci leki przeciwbólowe - dodał lekarz - Dobrze, że już się wybudziłaś, ale musisz zostać pod obserwacją jeszcze przez trzy dni - uśmiechnął się ciepło. 

Pokiwałam głową w odpowiedzi. Łyknęłam leki, a następnie personel medyczny zostawił nas samych. Próbowałam się lekko podnieść, lecz uniemożliwił mi to silny ból w klatce piersiowej. Syknęłam z bólu.

- W wyniku upadku, potłukłaś sobie jeszcze żebra - poinformował mnie tata i delikatnie pomógł mi się podnieść. 

- Jakby mało tego było - dodałam zniesmaczona.

- Kochanie, jak w ogóle do tego doszło? - zapytała z przejęciem w głosie mama.

- Poszłam po piłki z Alison, z którą jestem na śmierć skłócona. Zaczęłyśmy się kłócić, później szarpać, a na końcu znalazłam się na dole, na boisku. Tyle - wzruszyłam ramionami, zapominając o potłuczonych żebrach, które teraz usilnie dawały o sobie znać - A co z Alison? - popatrzyłam po wszystkich.

- Miała więcej szczęści niż ty. Ma zwichnięty łokieć i kilka siniaków - zrelacjonował Nate - Gdyby nie to, że upadła na ciebie, również była by tak pokiereszowana - złapał mnie za dłoń. 

- Narobiłaś nam niezłego strachu, młoda! - dodała Katie, a wszyscy z aprobatą pokiwali głową.

- A właśnie, jak mecz? - zaciekawiłam się. 

- Mimo, że straciłyśmy ciebie jako kluczową zawodniczkę, udało nam się wygrać mecz w wyniku 3:2! - Katie z zadowolenia klasnęła w ręce.

Wszyscy zaśmiali się z jedynej dobrej wiadomości dzisiejszego dnia. 

- Kochanie, wiemy już, że z tobą wszystko w porządku, to chcielibyśmy wrócić do domu. Te ośmiogodzinne wyczekiwanie strasznie dało nam w kość. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu? - mama zapytała troskliwie.

- Jasne. Nie ma sensu, abyście ślęczeli na tych niewygodnych, plastikowych krzesłach. Idźcie, odpocznijcie - uśmiechnęłam się.

Tata ucałował mnie gorąco w czoło. Mama jeszcze poprawiła mi poduszkę i kołdrę, następnie po tysiącu pytań czy niczego mi nie brakuje, spokojnie opuścili moją salę. 

- Uduszę tę sukę, za to co ci zrobiła - wybuchnęła Ori, zaraz po tym jak za moimi rodzicami zamknęły się drzwi - Tak jej przemówię do rozsądku, że odechce jej się wszystkiego!

- Ja z chęcią ci pomogę - dodała Kate - Miarka się przebrała. Co innego skręcona kostka Lisy, a co innego wylądowanie w szpitalu ze wstrząsem mózgu i połową połamanych kości.

 - Dzięki dziewczyny, ale muszę się tym sama zająć. To konflikt między mną a Alison - uspokajałam przyjaciółki. 

Dziewczyny skrzywiły się, niezadowolone, że puściłam z dymem ich niecne plany zemsty. A kiedy już całkowicie im wyperswadowałam, że nie mają się w trącać w tę sprawę, razem z Chrisem, pożegnały się, zostawiając mnie i Nate'a samych.

- Mocno boli? - zapytał Nate, gładząc mnie po policzku.

- Już nie tak mocno - przymknęłam oczy, delektując się jego dotykiem.

- To dobrze - na jego twarzy pojawiła się ulga. 

-  Nie powinieneś się też zbierać do domu? - zagadnęłam. 

- Nigdzie się nie wybieram.

I jak na potwierdzenie tych słów, ściągnął buty, po czym położył się tuż obok mnie. 

- Nikt cię stąd nie wygoni? - zapytałam rozbawiona. 

- Nawet mnie nie ruszą. Moja mama jest naczelną pielęgniarką, więc o nic nie musisz się martwić - delikatnie mnie objął - Śpij, musisz dużo wypoczywać - szepnął mi do ucha.

- No dobrze - poddałam się - Dobranoc.

 

 

***

 


Jasne promienie słońca wpadające do sali, leniwie łaskocząc mnie po twarzy, wybudziły mnie ze snu. Przetarłam oczy, dopiero po chwili przypominając sobie, że znajduję się w szpitalu. Podskoczyłam ze strachu, kiedy zauważyłam, że po drugiej stronie mojego łóżka ktoś siedzi.
- Bryan? - zapytałam zdezorientowana, widząc śpiącego na krześle chłopaka.
Bryan delikatnie się wzdrygnął na dźwięk mojego głosu. Otworzył sennie oczy.
- Cześć Klara - momentalnie znalazł się przy mnie - Przyjechałem od razu, jak tylko rano wróciliśmy z meczu w Cincinnati - złapał mnie za dłoń - Jak się czujesz?
- Całkiem dobrze. Już mnie nawet głowa nie boli - uśmiechnęłam się.
- To dobrze - odwzajemnił uśmiech - Jak dowiedziałem się w autobusie, w drodze powrotnej, że jesteś w szpitalu... - posmutniał - Myślałem, że tego nie przeżyję. Ciągle myślałem, abyś wybudziła się z tej śpiączki...
- Spokojnie, wszystko ze mną dobrze - pocieszyłam go.
- Klara, tak bardzo cię przepraszam - przymknął oczy. - Przepraszam, że tak wtedy zareagowałem, że cię tam zostawiłem i później w ogóle się nie odzywałem - westchnął. - Przepraszam.
- To ja cię przepraszam, za to, że cię skrzywdziłam - ścisnęłam jego dłoń, a Bryan uśmiechnął się blado.
- Wiem, że zaczęłaś się spotykać z Nate'm, ale nie mogę cię stracić z mojego życia. Nadal jesteś dla mnie ważna...
- Jasne. Ja też nie wyobrażam sobie bez ciebie życia - usiadłam i przytuliłam się do niego.
Miło było znowu poczuć jego zapach, ciepło skóry, delikatne włosy. Uśmiechnęłam się w duchu. W tym samym momencie usłyszałam, pukanie do drzwi. Odsunęłam się od Bryana i ujrzałam wchodzącą do sali Alison. Bryan spojrzał na mnie pytająco.
- Mam zostać? - zapytał.
- Poradzę sobie - odpowiedziałam.
- Ok, będę się zbierał, bo jestem strasznie zmęczony przez tą podróż i nieprzespaną noc - jeszcze raz mnie przytulił - Wpadnę wieczorem, dobrze?
- Spoko, leć i wyśpij się! - pocałowałam go na pożegnanie w policzek.
Alison rzuciła krótki uśmiech do wychodzącego Bryana, a następnie podeszła do okna.
- Czego chcesz? - rzuciłam gniewnie.
- Wiem, że mnie nienawidzisz, ale... - zrobiła przerwę - Ta cała sytuacja... Spędzając tą noc w szpitalu, ja sobie wszystko dokładnie przemyślałam - odwróciła się do mnie przodem - Klara, chciałam cię przeprosić.
Zamarłam w bezruchu. Czy ja dobrze usłyszałam? Alison mnie przeprasza? Pewnie to jakaś następna gierka z jej strony.
- Byłam wredną suką - nadal jesteś - pomyślałam i przewróciłam oczami - Ale po tym incydencie, zrozumiałam, że to wszystko było przesadą, zrozumiałam swój błąd - skrzywiła się - Jako, że to wszystko z mojej winy, przychodzę jako pierwsza, zakopać wojenny topór - podeszła bliżej.
- Przeprosiny przyjęte - powiedziałam obojętnie - Ale nadal będę miała cię na oku - dodałam cierpko.
- Zrozumiałe - posłała mi krótkie spojrzenie, po czym wyszła z sali.
Odetchnęłam z ulgą, jakbym przebiegła co najmniej kilometr. Zdążyłam wypuścić tylko powietrze z płuc, a do sali wpadł Nate. 

- Widziałem Alison. Wszystko w porządku? - zapytał przestraszony.
- Tak, jest ok. Z resztą co miałoby być nie tak? - zapytałam zdziwiona.
- Nie wiem, może chciała cię otruć? - dodał z rozbawieniem.
- Głupi! - przewróciłam oczami. 
Wybuchnęliśmy śmiechem. Nate ponownie wgramolił się do mnie do łóżka.
- A tak właściwie, to czego ona chciała? - zapytał po chwili.
- Przyszła przeprosić i zakopać wojenny topór.
- Nie! Nie możliwe! - popatrzył na mnie zdziwiony.
Pokiwałam mu głową, dając do zrozumienia, że jednak to prawda. On w lekkim szoku, otworzył szeroko usta ze zdziwienia i się zamyślił, jakby rozmyślając czy to naprawdę może być prawda. Uśmiechnęłam się pod nosem, a następnie wtuliłam się w niego, nie zwracając uwagi na bolące żebra. Rzeczywiście, to była strasznie dziwna sytuacja. I chociaż do końca i ja nie wierzę w jej przemianę, w głębi mojej duszy tli się małe przekonanie, że jednak mówiła prawdę. W końcu nawet ci najbardziej zgorszeni i zepsuci, dostają drugą szansę na lepsze życie. 


_____________________________________
Hej kochani!
Tak, tak... Klara żyje i ma się całkiem dobrze. Rozwiązała zawiłą sytuację z Bryanem. Mają teraz szansę na nową, wspaniałą przyjaźń. Zakopała wojenny topór z Alison. Wszystkie fakty i zdarzenia wskazują, że przyszedł czas na zakończenie tego opowiadania. Wiem, że to zerwanie Klary i Bryana, przebiegło bardzo szybko, ale w związku z tym, że kończę to opowiadanie musiałam jak najbardziej to przyspieszyć. 

Dodam  jeszcze, że postanowiłam dopisać epilog, także wyczekujcie jeszcze jednego postu!
Pozdrawiam gorąco i całuję! ;**


6 komentarzy:

  1. Aaaaa!...Aaaaa!...Aaaa!
    Kocham cię, kocham, kocham (pomijając to że chcesz zakończyć bloga).
    U hahahahahahaha!!!
    Przejdźmy do konkretów. Rozdział taki sam jak wszystkie, czyli (werbel) Boski, "epicki". Klara się obudziła z pięknego...czegoś hihi haha a Alison miała rację co do -
    "- Byłam wredną suką"
    Nate i Klara Forever end ever. :))))))))))))))))))))))))))))))))
    Kochana gratuluję, że mnie ucieszyłaś. Cieszę się, że Klara się cieszy i że ty(mam nadzieję) się cieszysz.
    pozdrawiam i z niecierpliwą niecierpliwością wyczekuję Epilogu
    Az :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde... Wszystko byloby idealne, gdyby Klara byla z Bryanem ;c Wtedy opowiadanie byloby perfekcyjne ;c
    Szkoda, ze to juz koniec.
    Pozdrawiam i weny zycze ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Przed ostatni?! Poważnie?! Załamujesz mnie dziewczyno ;c
    Obyś już powoli zaczynała pisać nowe opowiadanie.
    Biedna Klara, taka poobijana. Fajnie, że chce spróbować z Bryan'em przyjaźni pomimo tego co się wydarzyło.
    Mmm Nate <333
    Ciekawe, czy Alison tak na poważnie. Chociaż w sumie jak kończysz historię to pewnie tak.
    Czekam na epilog! ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda że kończysz , ale mam nadzieję że będzie happy end ! kiedy epilog ?

    OdpowiedzUsuń
  5. No. Nie można było tak od razu, Alison? Bryan? :D
    Rozdział fajny. Najlepszy ten sen.
    Ale szkoda, że to już koniec. :C
    Chociaż liczę, że jeszcze coś napiszesz. :>
    Reakcja Nate (<3) na fakt, że Alison przeprosiła Klarę - bezcenna.
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie zaglądałam do Ciebie od dłuższego czasu i co? Już koniec! Więc zbiorę siły i przeczytam wszystko jutro od samego początku.

    Pamiętam, że podobało Ci się ( a może mi się wydawało ) moje stare opowiadanie "Bliżej krawędzi Śmierci i Życia". Tak więc zapraszam na nowe, które nie opuszczę!
    http://cierpiaca-pol-anielica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Miło jak zostawiasz jakiś ślad po sobie :)