Wiadomości!

Zapraszam na mojego nowego bloga! Byłabym wdzięczna za kilka słów co o nim sądzicie!

Paryska-finezja!!!


piątek, 30 maja 2014

ROZDZIAŁ 29

Przeżycia wczorajszego wieczora tak mocno mną zawładnęły, że po powrocie do domu o niczym innym nie myślałam. Nate zaprzątnął mi całą głowę i to tak mocno, że nie mogłam zasnąć aż do godziny trzeciej w nocy. Moje myśli przez ostatnie dni całkowicie szalały. Były targane niczym biedny liść na wietrze, a nawet huraganie. Rozrywane na strzępy i porozrzucane na wszystkie strony. Wstałam po godzinie dwunastej. Przez co, o mały włos, a spóźniłabym się na dzisiejszy mecz, który jest o godzinie czternastej. Całym szczęściem siedziałam już w samochodzie Nate'a i byłam w drodze. Przede mną najważniejszy mecz, a to z dwóch powodów. Pierwszym z nich był fakt, że będzie to mój pierwszy mecz od kiedy jestem w pierwszym składzie zespołu. Oznacza to, że będę na boisku przez cały mecz i muszę, naprawdę dać z siebie wszystko. Natomiast drugim powodem jest drużyna przeciwniczek. Dziewczyny znajdują się na czele listy i są faworytkami tegorocznego sezonu. Jeśli i my chcemy wygrać lub chociaż znaleźć się na podium, musimy zdobyć minimum dwa sety. Problem w tym, że przeciwniczki idą jak burza, miażdżąc wszystkie wcześniejsze drużyny do zera. Wygranie zatem meczu jest marzeniem. Naszym najważniejszym celem stały się te dwa wygrane sety w całym meczu.

- Zdenerwowana? -  zapytał Nate, widząc, że siedzę w ciszy.

- Odrobinkę - uśmiechnęłam się krzywo.

- Będzie dobrze, zobaczysz - przełożył rękę z kierownicy na moje udo i delikatnie je pogładził - Jesteście w o wiele lepszej kondycji niż w poprzednim sezonie, więc te dwa sety to tylko formalność - uśmiechnął się - Ba, mogę śmiało stwierdzić, że macie duże szanse na wygranie tego meczu.

- Dobra, nie rozpędzaj się tak - uspokoiłam jego podniecenie.

Wjechaliśmy na szkolny parking. Wysiadłam z samochodu, a Nate sprawnie wyciągnął z bagażnika moją treningową torbę. Złapał mnie za rękę, po czym skierowaliśmy się w stronę budynku hali. W środku kręciło się już wiele osób, głównie uczniowie oraz rodziny zawodniczek. Zauważyłam zbliżających się do nas Ori i Chrisa. 

- Heej! - wykrzyczała przyjaciółka - Gotowa rozwalić przeciwniczki? - zapytała entuzjastycznie.

- Nie mam z nimi szans - odpowiedziałam marudnie. 

- Przestań, jesteś naprawdę dobra - pocieszył mnie Chris.

W odpowiedzi uśmiechnęłam się blado. 

- Ok, to my idziemy zająć najlepsze miejsca - zaproponowała Ori.

- Spoko. Odprowadzę Klarę i zaraz do was dołączę - powiedział Nate, po czym objął mnie w talii, delikatnie popychając do ruszenia. 

Z każdą minutą zaczynałam się coraz bardziej stresować. Moje myśli zeszły na najbardziej pesymistyczny tok. Pojawiła się również myśl, aby się wycofać i wrócić do domu.

- Poradzisz sobie, skarbie - Nate objął mnie mocniej, kiedy stanęliśmy przy drzwiach do szatni dziewcząt. 

- Nie, nie dam rady - kręciłam przecząco głową - Patrz na moje ręce. Jak ja mam grać w takim stanie? - wyciągnęłam w jego kierunku dłonie, które w tym momencie trzęsły się jak galareta.

- Spokojnie -  chwycił mnie za moje roztrzęsione dłonie, okrył je swoimi, po czym pocałował je delikatnie - Dasz radę. Wierzę w ciebie - uśmiechnął się.

Przytuliłam się do niego najmocniej jak potrafiłam. Nate jest moją oazą spokoju. Zawsze jak się w niego wtulę, moje nerwy znikają jak ręką odjął. Zaczął gładzić mnie po głowie oraz plecach. Zanurzył nos w moich włosach i szepcząc, dodawał mi otuchy. Od razu zrobiło mi się lepiej.

- Mmm - zamruczałam z przyjemności - Mogłabym tak wiecznie, ale dziewczyny na mnie czekają - z niechęcią oderwałam się od Nate'a. 

- Powodzenia - ujął moją twarz i pocałował czule. 

Stałam jeszcze przez chwilę z zamkniętymi oczami, rozkoszując się pocałunkiem. Następnie odwróciłam się na pięcie i chwyciłam za klamkę. Zaraz po przekroczeniu progu, rzuciła się na mnie Katie. 

- Klaaara! - zaczęła piszczeć - Ale jestem podjarana tym meczem - skakała w miejscu jak małe dziecko.

- Ja wręcz przeciwnie. Strasznie się stresuję - odpowiedziałam.

Katie zrzedła mina. Pokiwała głową, objęła mnie i zaprowadziła do mojej szafki. Po przeciwnej stronie stała Alison ze swoją skwaszoną miną, przyglądała mi się uważnie. Posłałam jej lekceważące spojrzenie i odwróciłam się tyłem do niej. Rzuciłam torbę na ławkę i ciężko na niej usiadłam, Katie zajęła miejsce obok mnie.

- Pamiętam jak dziś, że w dniu mojego pierwszego meczu, denerwowałam się tak samo - patrzyła w dal, wspominając - Obiecuję, że jak już rozegrasz jedną piłkę, cały ten stres z ciebie zejdzie -  szturchnęła mnie ramieniem - A teraz ruszaj dupcie i się przebieraj!

Zaśmiałam się i tak jak nakazała moja kapitan, zmieniłam strój. 

Hala była już wypełniona prawie po same brzegi. Panował na niej szum i gwar, w tle grała muzyka. I pomimo, że nadal strasznie się denerwowałam, cała ta otoczka dodawała odrobiny podniecenia oraz adrenaliny. Ruszyłam na naszą stronę boiska, dołączając do rozgrzewających się koleżanek. Krótka rozgrzewka z truchtem, sprawiła, że już dostatecznie rozgrzałam swój organizm. Czując przypływ gorąca, rozpięłam bluzę i rzuciłam ją na ławkę. 

- Klara! Bierz piłkę i rozgrzewaj ręce! - zganiła mnie trenerka, jednocześnie rzucając w moją stronę piłkę. 

Złapałam ją sprawnie i podbiegłam do Katie, która już na mnie czekała. Rozpoczęłyśmy odbijanie piłki w parze. Następnie przeszłyśmy do ataku, a na końcu do zagrywki. Lekko zmachane, ale dokładnie rozgrzane wróciłyśmy do trenerki. Stanęłam blisko niej, aby usłyszeć wskazówki do taktyki gry. 

- Klara  - spojrzała na mnie i przeniosła wzrok na drugą stronę -  I Alison, skoczcie po piłki, które wpadły na balkon podczas rozgrzewki. 

Znajdował się on po prawej stronie i był zamknięty dla widzów, ponieważ były tam dwie siłownie i sala taneczna szkoły. 

- Mogę...

- Nie marudź Majkowska - trenerka uśmiechnęłam się do mnie zadziornie - No lećcie już!

Ruszyłam jako pierwsza, nie mając najmniejszej ochoty patrzeć na tę zdzirę, Alison. Wyszłam z boiska i skierowałam się do schodów. 

- Mamy do pogadania - usłyszałam ją, będąc w połowie schodów.  

- Niby o czym? - zapytałam, gwałtownie odwracając się w jej stronę.

Ta dziewczyna działała na mnie jak płachta na byka. Jej widok, głos, wszystko! Sprawiało, że moja krew zaczynała się gotować. 

- Myślisz, że znowu zabierzesz mi kolejnego chłopaka - podeszła do mnie bliżej - Z Bryanem, może ci się udało, lecz Nate jest mój!

- Chyba śnisz - zaśmiałam się, po czym odwróciłam się na pięcie i podniosłam piłkę znajdującą się przy balustradzie. 

- Mówię poważnie. Masz go zostawić w spokoju!- zaczęła krzyczeć.

- Za późno - uśmiechnęłam się drwiąco. 

Alison zbliżyła się i chwyciła mnie za koszulkę.

- Radzę ci suko, abyś się do niego nie zbliżała - syknęła.

- Grozisz mi? - uniosłam prowokacyjnie brew i chwyciłam mocno za jej rękę.

- Dokładnie tak. Dobrze, wiesz czym to może się skończyć - zmrużyła oczy. 

- Spróbuj mnie tknąć, a gorzko pożałujesz -  wyrwałam koszulkę z jej ręki, równocześnie wywijając ją na dół.

Alison wyszarpnęła rękę, a następnie mocno pchnęła mnie na balustradę.

- Przesadziłaś zdziro! - krzyknęłam i zaczęłam się z nią szarpać. 

Alison, mimo iż przez modeling była bardzo chudą osobą, miała w sobie dość sporo siły. Chwyciłam ją za ramiona, chcąc popchnąć dalej, by zyskać na czasie, lecz Alison uniknęła mojego ciosu. Wykorzystując okazję, złapała mnie ponownie za koszulkę. Szarpiąc się, próbowałam uwolnić się z jej uścisku. Cofnęłam się kilka kroków do tyłu. Na plecach poczułam barierkę. Postanowiłam zebrać w sobie siły, aby ją odepchnąć, lecz w tym samym momencie Alison wymierzyła mi cios w twarz. Lekko oszołomiona również się zamachnęłam, lecz do końca nie udało mi się wcelować, jedynie delikatnie drapiąc ją po żuchwie. Alison cała w furii, rozpoczęła ciąg ataków na mnie. Usiłując uciec od nich, przechyliłam się do tyłu. Poczułam jak zaczynam tracić równowagę. Gwałtownie złapałam Alison za koszulkę, lecz to nic nie pomogło. Ciągnąć ją ze sobą, poczułam jak tracę grunt pod nogami. Wszystko wkoło nas spowolniło. Obraz się zamazał. Moje ciało stało się lekkie, lewitując jak delikatne piórko. Próbując rozeznać się w tym co się działo, odczułam jak mój korpus z hukiem ląduje na parkiecie boiska. Zaczęły dochodzić do mnie krzyki i piski. Jęknęłam z bólu.

- Klara! - usłyszałam głośny i gardłowy głos Nate'a, a po chwili ujrzałam jego przystojną twarz - Nie ruszaj się. Słyszysz mnie! Klara!

Rozejrzałam się dookoła. Ludzie zebrali się w kręgu i ze strachem się przyglądali.

- Klara! - głos Nate'a rozchodził się jak echo. 

Ponownie spojrzałam na niego. Jego twarz zrobiła się dziwnie rozmazana i znikała w kręgu ciemności, jakby...

 

 

 

____________________________________

Hej kochani!

Udało się! W końcu udało mi się napisać ten nieszczęsny rozdział! Mam nadzieję, że wam się spodoba! Nie należy może do najdłuższych, ale zawiera takie ekscytujące wydarzenia :P

Chciałabym też napomknąć, że to już, prawdopodobnie przed ostatni rozdział... Na pocieszenie powiem tylko, że szykuję dla was niespodziankę :P 

Muszę też pochwalić się wam, dziwnym zjawiskiem jakie niedawno wystąpiło na moim blogu. Otóż w ankiecie, w której za głosowanie bardzo serdecznie wam dziękuję, wynikło, że opowiadanie czyta ogólnie 25 osób, z czego 15 komentuje. Cieszę się z tego niemiłosiernie, tylko tkwi w tym mały szczegół, że nigdy nie dostałam więcej niż 10 komentarzy :( Coś tu musi być nie tak :P Może to taki mały trójkąt bermurdzki, gdzie giną niektóre komentarze :O Haha, ok już nic nie mówię, bo pomyślicie, że aG. zwariowała :D 

Zapraszam do komentowania i z góry dziękuję za każdy najmniejszy komentarz! 

Całuję! ;***

 






10 komentarzy:

  1. wow warto było czekać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny rozdzial! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. super, pisz następny szybko, chociaż miałby być ostatnim nie mogę się go doczekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przed ostatni?! Żartujesz?! No i co potem?! Powiedz, że masz już pomysł na następne opowiadanie ;c
    Klara była dopiero co taka zakochana w Brianie. A właśnie gdzie on? Nie zrozum mnie źle wiadomo, że od zawsze jestem team Nate, ale jak dla mnie to się trochę za szybko toczy ;c
    I co jej się w sumie stało? tak batdzo ją Alison pobiła czy upadła czy co? ;o
    Zdaję sobie sprawę, że jestem marudna, ale to przez to że wczoraj przeszłam ponad 15 km, i dzisiaj coś koło 5 bo byłam na wycieczce w górach i po prostu jestem zmęczona. Zresztą nieważne.
    Do prawdopodobnie ostatniego rozdziału ;c
    http://learn-love-again.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak wiem, że to za szybko się dzieje, ale to ze względu na postanowienie o zakończeniu opowiadania. W innym wypadku bardziej bym to rozciągnęła w czasie :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Blagam, nie koncz tego ;c
    Przeczytalam dzisiaj calosc, tak sie wciagnelam. A tu sie okazuje ze konczysz. Dola mam xD
    Bryan. Kurde. Dlaczego oni sie rozstali? Para wrecz idealna. Szkoda mi go, cholernie ;c
    Weny zycze, czasu i wgl i mam nadzieje, ze nawet jesli skonczysz to opowiadanie, szybko pojawi sie nastepne ^^
    Pozdrawiam,
    Bonia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana rozdział jest niebiański, nie mam co do tego żadnej wątpliwości :)
    Cieszę się, że W Końcu napisałaś, bo od momentu 28 rozdziału po prostu nie mogłam się doczekać XD
    Ciesze się że Nate i Klara są razem, długo na to czekałam...ale Alison znowu?! Ta ździra doprowadza mnie do apopleksji, mam przez nią duszności.
    Coo!!! Ona!!! Zrobiła?!!! Jeżeli ty nic z nią nie zrobisz to normalnie chyba sama napisze dalszą część, tak by Klara mogła zrobić jej depilacje włosów na głowie, maszynką elektryczną...hihi jestem zła :P
    No nic przepraszam za drobne podniesienie złego ryzyka nastrojowego, jeszcze źle na ciebie wpłynę. No nic, życzę Klarze powrotu do zdrowia, tobie Weny i pozdrawiam gorąco
    Az :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Nienawidzę szkoły. Nienawidzę szkoły. Nienawidzę szkoły. Nienawidzę szkoły. Nienawidzę szkoły. Nienawidzę szkoły. Nienawidzę szkoły. Nienawidzę szkoły. Nienawidzę Alison. Nienawidzę Alison.Nienawidzę Alison.Nienawidzę Alison.Nienawidzę Alison.Nienawidzę Alison.Nienawidzę Alison.
    Mam nadzieję, że końcówką nie będzie śmierć Klasy. Niech ona się obudzi i będzie happy end. :C
    Niespodzianka? Czekam. :3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, kto wymyślił komórki, ale go nie lubię. KLARY, oczywiście.

      Usuń
  9. Przepraszam, że dopiero teraz się odzywam, ale miałam tyle spraw na głowie, iż bym nie wyrobiła jeszcze z blogosferą. Wybaczysz mi? ;)
    Dobra. To opowiadanie dla nastolatek, ale Klara szybko zapomniała o byłym. Naprawdę. Myślałam, że będzie jeszcze rozpaczać, a tu taki szok.
    Ta cała Alison działa mi na nerwy. Mam ochotę ją podpalić na środku ronda, żeby wszyscy mieli co oglądać. Sadystyczna ja. <3
    Mam nadzieję, że nie zakończysz opowiadania najgorszym z możliwych scenariuszy. Zrób tak, żeby wszyscy byli szczęśliwi, okay?
    Dobra, nie będę smęcić jak stara babcia. W końcu jestem jeszcze młoda (Stara! Aj, zamknij się, mózgu! Znowu zaczynasz gadać sama ze sobą? ...) i mi nie wypada. ^^
    Tak więc życzę weny i czekam na ciąg dalszy, czyli ostatni rozdział.
    Pozdrawiam. <3

    OdpowiedzUsuń

Miło jak zostawiasz jakiś ślad po sobie :)