Od ponad dwudziestu minut podziwiałam sufit w moim pokoju, próbując przy tym odczytać emocje i uczucia, które się we mnie kłębiły. Z jednej strony smutek i ból serca związany z moim rozstaniem z Bryanem, który przeszywał całą moją klatkę piersiową. Z drugiej, uczucie ciepła i radości rozchodzące się po podbrzuszu, wywołane wspomnieniami z wczorajszego zdarzenia z Nate'm. Istny kalejdoskop! W mojej głowie panował mętlik. Byłam w całkowitym rozbiciu umysłowym i emocjonalnym. Na domiar tego, z niecierpliwością czekała na mnie szara rzeczywistość, w postaci szkoły. Jedyną pocieszającą myślą było to, że od weekendu dzieli mnie tylko sześć godzin lekcyjnych.
Z głośnym westchnieniem, wygramoliłam się z łóżka i udałam na szybki prysznic. Ten genialny wynalazek potrafi zawsze postawić mnie na nogi. Po tej krótkiej chwili, kontaktu z relaksującą wodą, nawet ten straszny i bezduszny świat wydaje się bardziej kolorowy. Wyszykowana, zeszłam na dół po śniadanie i biegiem ruszyłam na autobus.
- Jak ty możesz żyć w tym ciągłym biegu? - zapytała Ori, kiedy w ostatniej chwili wskoczyłam do autobusu.
- Adrenalina. Spróbuj kiedyś - uśmiechnęłam się zadziornie.
Ori wybuchnęła śmiechem, a po chwili ja również do niej dołączyłam. Po ataku naszego śmiechu, trwającego całe pięć minut oraz odzyskaniu stabilnego oddechu, zauważyłam dziwne zachowanie przyjaciółki. Dziewczyna wyraźnie biła się wewnętrznie z jakąś decyzją. Chciała coś zrobić, lecz nie miała pojęcia w jaki sposób.
- Czyli już słyszałaś? - spojrzałam na nią i postanowiłam ukrócić jej męki.
- Tak. Chris mi powiedział po swoim treningu, po tym jak rozmawiał z Bryanem - na Orchidei twarzy pojawiły się lekkie rumieńce, jakby została przyłapana na gorącym uczynku - Jak się czujesz? - dodała łagodnie.
- Nie jest mi łatwo - spuściłam wzrok na dłonie - Do tego, wczoraj miało miejsce jeszcze jedno zdarzenie... - zawahałam się.
- Jakie zdarzenie? O co chodzi? - Ori momentalnie się zainteresowała.
Głośno westchnęłam, po czym opowiedziałam jej ze szczegółami całe zajście na parkingu oraz w drodze powrotnej do domu.
- Co za suka! - pisnęła, kiedy już skończyłam - Jak ją gdzieś znajdę, to uduszę ją własnymi rękoma!
Zaśmiałam się. Orchidea zawsze lubi działać pod wpływem emocji oraz chwili. Nigdy niczym się nie przejmuje. Teraz również, jakby na potwierdzenie swoich słów, od razu po wyjściu z autobusu zaczęła intensywnie rozglądać się po szkolnym parkingu, w celu znalezienia Alison.
- To jak rozegrasz sprawę z Nate'm? - zapytała, gdy poszukiwania Alison skończyły się fiaskiem.
- Na razie oznajmiłam mu, że potrzebuję trochę czasu, aby otrząsnąć się po zerwaniu z Bryanem - odpowiedziałam spokojnie.
- Czyli coś się święci między tobą a Nate'm?! - podekscytowała się Ori.
Przekraczając próg szkoły, uśmiechnęłam się wymigująco, po czym uciekłam na zajęcia.
***
Otworzyłam z zamachem drzwi. Poczułam rześki, ale ciepły wiatr. Wzięłam głęboki wdech. W powietrzu zdecydowanie dało wyczuć się jesień. Pachniało liśćmi oraz mokrą trawą. Na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Nadszedł weekend. Wszystkie złe myśli i uczucia odeszły na bok. Mam ochotę na dobrą książkę, z którą zaszyję się w ogrodzie, a później ciekawą komedię romantyczną, koniecznie z górą lodów czekoladowych. Tak, to mój plan na resztę wolnego dnia! Może brak związku, nie jest wcale taki zły? Z tą optymistyczną myślą ruszyłam na autobus.
W domu panowała całkowita cisza. Rodzice są jeszcze w pracy, a Elizka w przedszkolu. Natychmiast skierowałam się do swojego pokoju i włączyłam ulubioną muzykę, podkręcając głośność prawie na maksymalną wartość. Rzuciłam się na łóżko, wsłuchując się w rytmiczne dźwięki. Z muzycznego transu wybił mnie charakterystyczny dźwięk zakłócających się fal radiowych pomiędzy głośnikiem a moim telefonem. Gwałtownie poderwałam się i chwyciłam za aparat.
Od Nate:
Jesteś w domu?
Do Nate:
Tak. Coś się stało?
Od Nate:
Super. Czekam przed domem!
Podniosłam się z łóżka, wyłączyłam muzykę, po czym zdezorientowana zeszłam na dół. O co mogło chodzić? Stało się coś poważnego, że przyjechał? W mojej głowie rozszalały się różne teorie. Wyszłam z domu. Na podjeździe stał samochód Nate'a, a on sam opierał się o maskę samochodu, a gdy tylko mnie zauważył, gwałtownie podniósł się i ruszył w moją stronę. Mocno mnie przytulił i delikatnie pocałował w usta.
- Cześć - obdarzył mnie tym szczerym uśmiechem - Mam nadzieję, że nie masz planów na dzisiejsze popołudnie? - zapytał podekscytowany.
- Nic konkretnego - odpowiedziałam całkowicie zdumiona.
- Super - ponownie mnie pocałował - Wsiadaj do samochodu!
- Ale..
- Nie ma żadnego 'ale'. Wsiadaj - na potwierdzenie swoich słów otworzył mi drzwi od samochodu.
- Dobrze, a mogę tylko wziąć torebkę i zamknąć dom?
- OK, leć! - zaśmiał się.
Odwróciłam się na pięcie i w lekkim szoku skierowałam się do domu. Chwyciłam telefon, klucze i małą torebkę przez ramię. Trzy minuty później siedziałam już w samochodzie Nate'a.
- Powiesz mi chociaż gdzie jedziemy? - zapytałam.
- Niespodzianka - odpowiedział, dodatkowo kręcąc głową.
Kiwnęłam głową i zaczęłam przyglądać się okolicy, przez którą jechaliśmy. Kompletnie nie miałam pojęcia, co ten chłopak wykombinował. Wyjechaliśmy poza miasto, przemierzając drogą wśród lasu nagle mnie olśniło.
- Jedziemy do "Leśnej oazy na wzgórzu"? - zapytałam.
- Tak, właściwie już jesteśmy - dodał, po czym wjechał na leśny parking.
Wysiadłam z samochodu. Patrząc na wielką tablicę z napisem, przypomniały mi się wydarzenia z mojego ostatniego razu, kiedy tu byłam. Wspaniała impreza przy ognisku, miła rozmowa z Nate'm, sprzeczka między nim a Bryanem, nasz późniejsza kłótnia. Skrzywiłam się na te ostatnie wspomnienia. Odwróciłam się w stronę Nate'a. Chłopak właśnie wyciągał z bagażnika duży wiklinowy kosz.
- Co powiesz na piknik? - zapytał uradowany.
- Brzmi nieźle - odpowiedziałam z zadziornym uśmiechem na twarzy.
Nate zarzucił rękę na moje ramię, jednocześnie przyciągając mnie bliżej do siebie. Ruszyliśmy ścieżką na polanę. Minęłyśmy miejsce wyznaczone do rozpalania ogniska, na którego widok uśmiechnęłam się nieśmiało. Zeszliśmy jeszcze trochę niżej, bliżej rzeki, gdzie rozpościerał się wspaniały widok. W lesie jesień była bardziej dostrzegalna. Kolory żółci, pomarańczy i czerwieni pokryły drzewa nad brzegiem Delware, tworząc malowniczy widok.
- Zapraszam - usłyszałam za plecami głos Nate'a.
Odwróciłam się w jego stronę. Chłopak zdążył rozłożyć koc i wyciągnąć jedzenie. Podeszłam bliżej i usadowiłam się na kocu. Nate podał mi zapiekaną kanapkę i butelkę soku pomarańczowego.
- Pięknie tutaj - zachwycałam się widokami.
- Prawda? O każdej porze roku jest tu zjawiskowo - uśmiechnął się, również podziwiając przyrodę - Wiesz dlaczego cię tu zabrałem? - zapytał po chwili.
Pokręciłam przecząco głową.
- To tutaj, wtedy podczas ogniska na zakończenie wakacji... - poprawił mi grzywkę i ujął dłonią moją twarz - Zdałem sobie sprawę, że zajęłaś miejsce w moim sercu - uśmiechnął się nieśmiało.
Zbliżył się do mojej twarzy i złączył nasze usta. Poczułam przyjemne mrowienie w podbrzuszu. Popchnął mnie lekko na koc.
- Nate... - przerwał mi pocałunkiem, z niechęcią odepchnęłam go lekko od siebie - Mieliśmy się przecież nie spieszyć - dodałam cicho.
- Wiem, przepraszam - zamknął na chwilę oczy - Ale ja nie mogę! Nie mogę przestać o tobie myśleć. Nie mogę przebywać z dala od ciebie. Chcę spędzać z tobą każdą wolną chwilę. Boję się, że znowu ktoś mi ciebie zabierze - dodał niepewnie.
- Nie pozwolę na to - uśmiechnęłam się szeroko, po czym przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam.
Mój plan legł w gruzach. Ale czy zawsze nie jest tak, że gdy coś planujesz, los płata ci figla i zmienia wszystko na odwrót? Prawdą jest, że Nate miał w sobie coś takiego, że również nie potrafiłam przebywać zbyt długo bez niego. Był wspaniałym przyjacielem, na którego mogłam zawsze liczyć, a teraz będzie również moim kochankiem. Czyż to nie połączenie idealne?
__________________________________
Hej kochani!
Spięłam swoje cztery litery i oto mamy kolejny rozdział! Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Chciałabym również podzielić się z wami pewną radosną informacją, a mianowicie dzisiaj mój blog/opowiadanie świętuje rok! Dziękuję, że jesteście ze mną, bo bez was już dawno mnie, ani tego opowiadania tu nie było. Dziękuję za tyle wyświetleń, za tyle komentarzy! Nigdy nie przypuszczałabym, że osiągnę taki sukces. To cudowne, że mogę go z wami świętować. Chciałabym również podziękować moim kochanym dziewczynom: Az, Abigail, Firefly, Tori, Kaajce, Alexi, Destiny Faith, Shijemi Reye, Marcie, która ukrywa się pod Anonimem oraz innym anonimowym czytelnikom! Bez was ten blog byłby niczym. To dzięki Wam jestem tutaj, dzięki Wam tworzy się ta historia! Dziękuję z całego serca! ;**
Całuję! ;**
To już rok? Niemożliwe... Jak to szybko minęło! Kto by pomyślał, że czas tak biegnie, że nawet tego nie zauważamy.
OdpowiedzUsuńŻyczę Wszystkiego Najlepszego! Bo gdyby nie Ty i Twoje podtrzymywanie bloga to zapewne nie byłoby tutaj Nas, czytelniczek. :*
Widzę, że Klara zbyt mocno nie przejęła się rozstaniem z Brianem. Tak na dobrą sprawę to może i dobrze. Kiedyś go lubiłam, jednak zniszczył wszystko, gdy naskoczył wtedy na Klarę podczas tego pikniku. A teraz ma drogę wolną do swojej byłej i niech sobie żyją krótko i nieszczęśliwie. Klara ma Nate'a, a także Ori, która jest najprawdziwszą przyjaciółką!
Masz kilka błędów w tekście:
odwórciłam - literówka.
...okolicy przez, którą... - przecinek po okolicy, nie po przez
znwou - kolejna literówka.
Rozdział krótki, ale bardzo miło się go czytało.
Pozdrawiam i życzę weny. Mam nadzieję, że już masz pomysł na kolejne opowiadanie. :*
wow. masz bardzo ciekawe rozdziały . czekam na nexta :))
OdpowiedzUsuńO jej to już rok? :o
OdpowiedzUsuń*zerka na zegarek* Dobra, mam pięć minut przed wyjściem xD
Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje naaaam! ;*
Dziękuję za podziękowania, ale to że tu jestem to tylko Twoja zasługa.
Piszesz świetnie i Twoje opowiadanie naprawdę wciąga.
Ojej, przecież Klara dopiero się przeprowadzała. :c
A teraz już chcesz to kończyć, eh....
Rozdział też świetny.
" - Jak ty możesz żyć w tym ciągłym biegu? - zapytała Ori, kiedy w ostatniej chwili wskoczyłam do autobusu.
- Adrenalina. Spróbuj kiedyś - uśmiechnęłam się zadziornie."
Mnie rozwaliło. xD
Dobra, zostały mi dwie minuty xD
Pozdrawiam! <3
Rok?! Poważnie?! ;o
OdpowiedzUsuńOjojoj jak to szybko leci. Ah wyróżnienie *rumieni się* ;3
Wiele razy wspominałam, jak kocham Nate'a no ale co ja poradzę, że on taki cudowny?! Nie to co Brian! A fuuu ;p
Niesamowicie szybko się otrząsnęła po rozstaniu, więc tak naprawdę go aż tak nie kochała, jeśli w ogóle kochała. Ale też dobrze, że nie użala się nad sobą tylko rusza dalej. A to że się wcześniej całowała z Natem to też musi coś znaczyć ;>
Szkoda, że opowiadanie chyli się ku końcowi, no ale cóż ;c
Weny i do następnego ;)
ROK? Żartujesz ;) Skoro już tyle czasu dałaś radę to zostań w tym dalej i nie kończ opowiadania, ciągle czytam je z zafascynowaniem i muszę się domyślać co się stanie dalej. Tak jak w tańcu trzeba swoim ruchem i sposobem patrzenia zahipnotyzować jedną osobę tak aby się czuła, że tańczymy dla niej tak jest też i tu czytając nie zwracam uwagi na nic innego, mama może do mnie mówić ale ja najpierw muszę przeczytać całość, cudowne uczucie kochana! Pozdrawiam;**
OdpowiedzUsuńjuż rok ?;O no to ładnie ;) a ja jestem z tobą od 2 sierpnia aż specjalnie sprawdziłm kiedy pierwszy komentarz wstawiłam ;D
OdpowiedzUsuńopowiadanie jest świetne i chcę żebyś wiedziała że zawsze czytam tylko nie zawsze mam chwilę by dodać komentarz ale zawsze mi się podoba :* :D
no teraz to się dzieje ;D
a jaki rozdział z jednej strony zerwanie z Bryanem a z drugiej Nate no dzieję się ;3
ale to słodkie z jego strony *o*
a końcówka uhuhu xD
rozdział mi się podoba :)
no i mam nadzieję że nadal będziesz prowadzić i nie skończysz szybko z opowiadaniem ;) <3
weny życzę ;*
ooo jak mi się miło zrobiło jak mnie wymieniłaś :3 dziękuję ;*
pod anonimem bo konta mi się zakładać nie chcę ahahah tak wiem leń xD
ja również tobie dziękuję że prowadzisz tak świetny blog, który wciąga jak się go czyta :)
jak coś to na tt pisz @xRiskItAllx ;*
i zapraszam na bloga mojej przyjaciółki, której czasami pomagam napisać rozdział ;D
i-need-believe-justin.blogspot.com
czekam na kolejny ;)
pozdrawiam ;*
Marta ;*
Moja kochana gwiazdeczko, przepraszam za moją nieobecność, moja siostra siedzi Godzinami przed laptopem, ale udało mi się wyzwolić. XD
OdpowiedzUsuńNo więc strasznie się cieszę że napisałaś nn, a co do tego wyróżnienia, nie ma za co, jesteś świetna. I nawet po miesięcznej przerwie najpierw wstąpiłabym do ciebie.
Jeżeli chodzi o rozdział to przeczytałam go już wcześniej i nawet jeśli mi coś umknie to przepraszam.
Ale się cieszę z tego że Nate i że Klara zbliżyli się do siebie.
A ta popaprana baba Alison niech lepiej ucieka, bo jak ją dorwę to powyrywam włosy i kopne dostatecznie mocno że poleci na księżyc, do swoich krewnych. A to spotkanie Nate'a i Klary, tam gdzie doszło do kłótni z Bryanem(przykre, mógł pomyśleć i o tym). Piknik? Ten chłopak to po prostu ideał ideału faceta. :)
Kochana bierz się do roboty i pisz...ja w sumie też muszę coś napisać więc
Pozdrawiam i :***
Az :**