Wiadomości!

Zapraszam na mojego nowego bloga! Byłabym wdzięczna za kilka słów co o nim sądzicie!

Paryska-finezja!!!


piątek, 3 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 21

Po spędzeniu miłej pory lunchowej z Ori, postanowiłam, że do domu wrócę na pieszo. To tylko trzydzieści pięć minut drogi, a pogoda jest taka piękna, że aż szkoda nie skorzystać. Ori natomiast pojechała z Chrisem do niego. Byłam właśnie w połowie drogi, kiedy mój telefon nerwowo zabrzęczał. Spojrzałam na ekran. Dzwonił Bryan. Nie wiedząc co zrobić, patrzyłam w wyświetlacz tak długo, aż przestał dzwonić. Zablokowałam aparat i ściągnęłam torebkę z ramienia, aby go do niej schować. Niestety zanim zdążyłam to uczynić, Bryan znowu zadzwonił. Ponownie patrzyłam jak głupia w ekran, bijąc się z myślami czy odebrać, czy nie. Nie odebrałam. Odetchnęłam głęboko, lecz mój krótkotrwały spokój przerwał dźwięk nadchodzącej wiadomości.


Od Bryan:

Co porabiasz? Chciałbym cię zobaczyć! :)


Cholera i co teraz? - zastanawiałam się w myślach. Nie dam rady się z nim spotkać. Jeszcze nie teraz, to nieodpowiedni moment. Moje serce zakuło i nerwowo przyspieszyło bicie. Atak histerii nadchodził wielkimi krokami. Spokojnie Klara. Musisz się z tym uporać - pocieszałam się w myślach. Po kilku głębokich wdechach, jęknięciach i prychnięciach, zdecydowałam, że im szybciej, tym lepiej.


Do Bryan:

Jestem koło parku w naszej dzielnicy. Możemy się tam spotkać. 

Jak szybko uda ci się tam dotrzeć?


Wystukałam drżącymi palcami, wzięłam ponownie głęboki wdech i wysłałam wiadomość. Po kilku sekundach dostałam odpowiedź.


Od Bryan:

Super. Będę tam za dziesięć minut.


 Kiwnęłam głową sama do siebie, wypuszczając dopiero teraz powietrze z płuc. Ruszyłam powolnym krokiem do parku. Na miejscu byłam pięć minut przed czasem. Postanowiłam usiąść na ławce. W mojej głowie kłębiło się tysiąc myśli na sekundę. Co Bryan może ode mnie chcieć? Czy to za mało drażliwa i męcząca sytuacja? Jak już wrócił do Alison, to mógłby dać mi święty spokój! On nie rozumie, że każdy jego widok, łamie moje serce na miliony kawałków!?

- Cześć - usłyszałam za plecami głos Bryana, ale zanim zdążyłam się odwrócić usiadł koło mnie.

- Cześć - powiedziałam cichym i niepewnym głosem.

- Coś się stało? Dlaczego mnie unikasz? - posmutniał.

Nie kurwa, nic się nie stało, tylko zostawiłeś mnie z dnia na dzień dla swojej byłej. A unikam cię, bo potrzebowałam jakiejś rozrywki w swoim życiu - odpowiedziałam w myślach.

- To chyba normalne w tej sytuacji - dodałam na głos.

- O jaką sytuację ci chodzi? - zapytał zdziwiony.

- O taką, że znów jesteś z Alison - opuściłam głowę, lecz z powrotem spojrzałam na Bryana, który teraz się szeroko uśmiechał, posmutniałam.

Super! Jeszcze nawet tego nie ukrywa, jaki jest z tego zadowolony! - pomyślałam.

- Ale Klaro, kochanie. My przecież do siebie nie wróciliśmy - złapał mnie za rękę, zrobiłam zszokowaną minę, więc kontynuował dalej - Przepraszam. Wiem, że wtedy u mnie przed domem tak to wyglądało, ale... - teraz on opuścił głowę.

- Ale co?! - prawie krzyknęłam.

- Ale nie mogłem ci wtedy tego wytłumaczyć, bo mój ojczym był na mnie wściekły. W momencie jak do mnie przyszłaś, robił mi właśnie kolejną z tych głupich awantur - powiedział ściszając głos - Nie chciałem, abyś była świadkiem tej sceny.

- Więc nie jesteś z Alison? - powiedziałam na jednym wydechu.

- Oczywiście, że nie! Kocham ciebie Klaro! - ujął dłonią moją twarz.

Świat zaczął mi wirować przed oczami. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe. Poczułam przyjemne ciepło, które rozpierało mnie od środka. Łzy szczęścia, spływały po moich policzkach.

- Skarbie, na prawdę myślałaś, że w taki sposób bym cię zostawił? - powiedział czule.

Wzruszyłam ramionami, nie wiedząc co odpowiedzieć. Bryan przytulił mnie mocno.

- Prawdą jest, że Alison, odkąd przyjechała ciągle mnie namawia, abyś do siebie wrócili, ale stanowczo jej odpowiedziałem, że jestem z tobą bardzo szczęśliwy - gładził mnie po włosach i szeptał.

- Tak bardzo się cieszę - w końcu udało mi się coś z siebie wydusić.

Jego łagodny głos, nieziemskie oczy, uśmiech, przyjemny zapach i bliskość, za którymi tak bardzo tęskniłam. Znów je mam. To cudowne uczucie, które ciężko opisać słowami. Tą cudowną sielankę musiał nam przerwać mój cholerny telefon. Wyciągnęłam go i spojrzałam na ekran.


Od Nate:

Cześć Błyskawica! Tak sobie pomyślałem, że jak mamy wolne popołudnie dasz się może wyciągnąć do kina?


Przeczytałam wiadomość i zakrztusiłam się powietrzem. Matko jedyna, przez to wszystko zapomniałam co dzisiaj zaszło między mną a Nate'm. Spojrzałam z przerażeniem na Bryana.

- Coś się stało kochanie? - zapytał zaniepokojony.

- Ori mnie potrzebuje - skłamałam - Wybacz, ale muszę się z nią spotkać - ciągnęłam.

- Ale nic się nie stało? - zapytał.

- Jeszcze nie wiem - dalej kłamałam.

- Dobrze. To gdzie cię podwieźć? - zaproponował.

- Muszę pojechać do domu - odpowiedziałam.

- Ok, to chodźmy - powiedział, po czym wstaliśmy i skierowaliśmy się w stronę jego samochodu.

Całą drogę milczeliśmy. Wystukałam wiadomość do Ori.


Do Ori:

SOS! U mnie w domu! Jak najszybciej!


Nie minęła minuta jak dostałam odpowiedź.


Od Ori:

Będę za dwadzieścia minut!

 

Wjechaliśmy na mój podjazd. Rzuciłam szybkie cześć na pożegnanie i otworzyłam drzwi, żeby jak najszybciej znaleźć się w domu. Zanim jednak to uczyniłam, Bryan chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął bliżej siebie. Ujął dłonią moją twarz i zatopił swoje pełne usta w moich. Jęknęłam z przyjemności. Boże, jak mi brakowało jego pocałunków oraz jego bliskości.  Po krótkiej rozkoszy, nadal trzymając dłoń na mojej twarzy, spojrzał mi głęboko w oczy i uśmiechnął się w ten swój cudowny sposób.

- Do jutra Skarbie - wyszeptał i mrugnął do mnie okiem.



***



Czas jeszcze nigdy, nie płynął mi tak wolno, jak w tej chwili. Ori powinna być za cztery minuty, które teraz przeciągają się w całe wieki. Dlaczego zawsze muszę się wpakować w jakieś bagno? - pomyślałam. Z nerwów chodziłam po całym pokoju i biłam się po głowie, karając za własną głupotę. Padłam teraz na łóżko i zakryłam twarz rękoma. 

- Spokojnie. Zaraz przyjdzie Ori i na pewno coś razem wymyślimy - szeptałam sama do siebie.

Zerwałam się z łóżka. Nie mogę tak bezczynnie leżeć! Rzuciłam się do komody i wetknęłam mój odtwarzacz muzyki do stacji dokującej. Z jej głośników popłynęła muzyka, która jak miałam nadzieję, trochę mnie uspokoi i przede wszystkim zajmie głowę. Całym szczęściem do pokoju wpadła Orchidea.

- Co się stało?! - zapytała od razu po przekroczeniu progu mojego pokoju, oddychając ciężko, co wskazywało no to, że biegła po schodach.

- Bryan wcale nie wrócił do Alison - powiedziałam zmieszana - Ona nalega, ale on stanowczo mówi, że kocha mnie.

- To super! Tak się cieszę - podbiegła do mnie i uścisnęła - Nadrobiliście stracony czas? - podniosła jedną brew. 

- Tak - uśmiechnęłam się mimowolnie - Całowaliśmy się w samochodzie. Było cudownie, ale... - przerwałam w połowie.

- Ale, co? - dociekała.

- Jest jeszcze jeden problem - powiedziałam zmieszana - Ten właściwy, przez którego cię tu wezwałam.

- Jaki znowu problem? Co się stało? - przyjaciółka zaczęła się niepokoić. 

Byłam tak skonsternowana, że nie wiedziałam jak mam jej to powiedzieć. Pierwszy raz w życiu się tak czułam. Ponownie zakryłam twarz dłońmi i usiadłam na łóżko. Ori patrzyła na mnie wyczekująco.

- Dzisiaj podczas lunchu, jak na mnie czekałaś... - spojrzałam na przyjaciółkę, która teraz pożerała mnie wzrokiem, wzięłam głęboki wdech i kontynuowałam - Spotkałam na korytarzu Nate'a. Zaczęliśmy krótką pogawędkę, w tej samej chwili zobaczyłam na horyzoncie Bryana, więc wepchnęłam Nate'a do pierwszej lepszej klasy. No i tam się coś wydarzyło - kręciłam.

- Co się wydarzyło? - Ori otworzyła szeroko oczy.

- Wystraszyłam się Bryana, więc bardzo mocno popchnęłam Nate'a. On wpadł na ławkę, a ja na niego. Byliśmy bardzo blisko siebie, za blisko, dlatego postanowiłam jak najszybciej z niego zejść. Wyjaśniłam mu z jakiego powodu wepchnęłam go do klasy. Nate później zaczął mówić o tej plotce z Alison i Bryanem, więc się rozpłakałam. Chłopak zaczął mnie pocieszać i jak już się uspokoiłam to się pocałowaliśmy - uśmiechnęłam się sama do siebie - Co ja teraz mam zrobić? - złapałam się za głowę. 

- Ty zdziro! Całowałaś się z dwoma chłopakami w przeciągu kilku godzin! - zaczęła się emocjonować.

- Właściwie, to dwa razy z Nate'em... Jak wychodziłam to złapał mnie za rękę, przyciągnął i ponownie pocałował na pożegnanie - zmarszczyłam się i zamknęłam oczy.

- No zdzira! - klepnęła mnie w ramię i wybuchła śmiechem.

- Dzięki. Nie ułatwiasz - spojrzałam na nią - W ogóle to miałaś mi pomóc, a nie się ze mnie nabijać - ochrzaniłam ją.

- Przepraszam - uspokoiła się - Masz przesrane! - znowu wybuchła. 

Popatrzyłam na nią, dając do zrozumienia, że wcale mi nie pomaga, a wręcz przeciwnie jeszcze bardziej pogarsza sytuację. Położyła palec na ustach i kiwnęła ręką, na znak, że będzie już cicho. 

- Co gorsze, Nate do mnie pisał, że chce się spotkać, więc to nie był przypadkowy incydent - pokręciłam głową. 

- W takiej sytuacji mogę ci poradzić - zaczęła - Nic nie mogę ci poradzić, bo nie wiem co w takich sytuacjach robić - dokończyła zrezygnowana.

- Kurwa! Na prawdę mam przesrane - opadłam na łóżko.

- No, niezłe gówno - Ori dołączyła do mnie. 

Leżałyśmy tak z dobre czterdzieści minut. Niestety żadna z nas nic nie wymyśliła. Przerwał nam telefon Ori, która musiała wracać do domu, bo rodzice zaczęli się już niepokoić. Odprowadziłam przyjaciółkę do drzwi, a następnie udałam się do łazienki. Wziąć długi prysznic, mając nadzieję, że może podczas tego relaksu, wpadnę na genialny pomysł, co zrobić ze swoją zawiłą sytuacją.




6 komentarzy:

  1. Raany! Czemu mi to zrobiłaś?! :(
    Już myślałam, że zerwą i będzie mogła być z Nate'em, a jednak niee.
    Na początku w 1,3 i 4 zdaniu zdarzyło ci się powtórzenie ;)
    Czekam na następny ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, nie spodziewałam się tego tak samo jak Firefly...
    Zrobiłaś mi istną kluchę z mózgu, nic nie rozumiem, całkowicie.
    Mam nadzieję, że nn mi wszystko wyprostuję.
    Więc niecierpliwa czekam na nn.
    Az

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no foch. Foch jak stąd do Warszawy. Zabraniem Ci pisać takie dobre rozdziały, słyszysz? To powinno być karane. :<
    Ja też już straciłam głowę. Ale tak szepnę, że wolę Nate. xD
    Teraz będę co chwilę zaglądać i sprawdzać czy nie pojawił się następny rozdział. ^^
    Pozdrawiam!

    PS. Zapraszam na pechową (szczęśliwą?) trzynastkę na http://oczami-scarlett.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę się zgubiłam, ale rozdział jest dobry ;D

    Zapraszam do mnie. Rozdział 20!
    http://closer-to-the-edge-death-and-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Serio?! Nie wyrażam zgody na to, żeby Klara była z powrotem z Bryanem. xD Ja chcem, żeby była z Natem, chociaż w sumie kogo to obchodzi :D huh
    Dobry rozdział bo wprowadziłaś niezłe zamieszanie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział, masz naprawdę wielki talent! ;) Oby tak dalej, nie mogę się doczekac następnego!

    PS. ZAPRASZAM DO SIEBIE NA NOWE OPOWIADANIE W ROLI GŁÓWNEJ MIĘDZY INNYMI Z JUSTINEM. BĘDZIE SIĘ DZIAŁO!!
    http://madman-beginning.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Miło jak zostawiasz jakiś ślad po sobie :)