Wiadomości!

Zapraszam na mojego nowego bloga! Byłabym wdzięczna za kilka słów co o nim sądzicie!

Paryska-finezja!!!


sobota, 31 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 13

Nadszedł ostatni piątek tych wakacji. Jak ten czas szybko leci. I pomyśleć, że mieszkam tu już ponad dwa miesiące. Dwa zaskakujące miesiące, które obfitowały w wiele emocji oraz zdarzeń. Właśnie leżałam na leżaku na tarasie i czytałam książkę, pilnując przy tym bawiącą się w ogrodzie Elizę. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Kogo to znowu przywiało? - pomyślałam, niechętnie podnosząc się z leżaka. Za drzwiami ujrzałam Orchideę.

- Siema - przywitała się, całując mnie w policzek - Nie przeszkadzam?

- Hej. Nie, nie. Wchodź śmiało - odpowiedziałam.

Przeszłyśmy z powrotem na taras. Eliza widząc Ori, od razu się na nią rzuciła.

- Oriiii! Cześć, pobawisz się ze mną? - podbiegła i przykleiła się do dziewczyny.

- Może zaraz? Teraz chcę porozmawiać z twoją siostrą - odpowiedziała Ori.

Eliza zasmuciła się, lecz po chwili przemyśleń, z szerokim uśmiechem na twarzy zgodziła się na taką opcję. Pobiegła z powrotem do ogrodu.

- Gotowa na dzisiaj? W co się ubieramy? - Ori zaczęła wypytywać, a jej oczy zaczęły płonąć.

- Ale na co? Gdzieś idziemy? - zapytałam zdezorientowana.

- No jak to, nie wiesz? Na ognisko na wzgórzu. To już prawie tradycja. Od kilku dobrych lat w ostatni weekend wakacji jest organizowane ognisko.  Bryan nic ci nie mówił? - zaczęła tłumaczyć, przybierając zdziwioną minę.

W tym samym czasie, jakby w jakiejś konspiracji dostałam smsa. Podniosłam telefon, na wyświetlaczu pojawiła się ikona z nową wiadomością oraz miniaturką zdjęcia Bryana. Odczytałam go.

 


Od Bryan:
Dzisiaj o godzinie dziewiętnastej zabieram cię na ognisko na wzgórzu.

 

 

Spojrzałam na Ori i uśmiechnęłam się do niej znacząco. Dziewczyna od razu odczytała moje sygnały i wysłała mi uśmiech w stylu "Tak jak mówiłam". Przeniosłam wzrok z powrotem na telefon i odpisałam.


Do Bryan:
Zgoda. Szkoda tylko, że dopiero teraz mi o tym mówisz.


Od Bryan:
Wybacz. Całkowicie wypadło mi to z głowy.

 

Pokręciłam głową.

- To jak, o której mamy po ciebie wpaść? Czy idziesz z...

- Tak, idę z Chrisem - przerwała mi Ori, na samą myśl o nim uśmiechnęła się, jakie to słodkie - Możemy się spotkać o dziewiętnastej dziesięć, na parkingu - oświadczyła.

Przytaknęłam. To cudownie, że Ori w końcu znalazła swoją miłość. Z Chrisem tworzą, na prawdę sympatyczną parę. Od razu wiedziałam, że coś zaiskrzyło pomiędzy nimi, na tej imprezie u Matta. Chris jest zwariowany oraz przezabawny, szczególnie jak stara się być dżentelmenem. Zawsze jest z nim dużo śmiechu. Idealnie pasuje do Ori. Ich osobowości doskonale się zgrywają.

- To w co się ubierasz? - Ori wytrąciła mnie z zamyślenia.

- Jak to ognisko, to pewnie w coś luźnego - stwierdziłam.

- No tak, ale wiesz, że ja muszę dokładnie wiedzieć co ubierasz - zaśmiała się.

- Wiem, wiem. Chodźmy na górę. Razem coś poszukamy - w tym samym momencie rodzice wrócili z pracy - Eliza. Rodzice wrócili z pracy. Leć się przywitać - krzyknęłam do siostry.

Eliza wystrzeliła jak strzała w kierunku rodziców, rzucając się w ich ramiona. Podeszłam do rodziców i pocałowałam ich na przywitanie.

- Dzień dobry państwu - Ori również się przywitała.

- Witaj, kochana - odpowiedziała mama, a tata kiwnął głową witając ją - Macie jakieś plany na ostatnie dni wakacji? - zainteresowała się mama.

- Tak, idziemy dzisiaj na ognisko na wzgórzu - odpowiedziałam.

- Właśnie idziemy wybierać ubrania - dodała podekscytowana Ori.

Rodzice się zaśmiali, a my ruszyłyśmy na górę, do mojego pokoju. Orchidea pobiegła od razu do garderoby. Ja postanowiłam najpierw włączyć muzykę. Podeszłam do komody i włożyłam ipoda do stacji dokującej, wybrałam playlistę. Z głośników popłynęła żywa muzyka.

- Idziesz czy nie? - Ori zaczęła się niecierpliwić.

Machnęłam na nią ręką i skierowałam się w jej stronę. Stanęłyśmy we dwie przed ścianą z ubraniami. Obydwie zdezorientowane. W końcu zdecydowałam się na czarne legginsy, dłuższą, białą koszulkę ze wzorem łapacza snów oraz jeansową koszulę, bo wieczory robią się już chłodne. Na nogi standardowo białe conversy za kostkę.

- Też chyba postawię dzisiaj na legginsy - podłapała Ori - To jak już wiem, w co się ubierasz, mogę spokojnie iść się sama szykować - zaszczebiotała uradowana.

- To do zobaczenia o dziewiętnastej - pożegnałyśmy się. 



***



Ów wzgórze, na którym miało odbyć się ognisko mieściło się za miastem. Z racji tego, że impreza będzie zakrapiana alkoholem, odwoził nas starszy brat Matta. Właśnie jechaliśmy lasem mieszanym, nad którego pięknem nie mogłam się nadziwić. Filadelfia jest tak dużym miastem, że zapomniałam jak piękny może być las. Chyba brakuje mi polskich widoków. Po trzydziestu minutach jazdy wjechaliśmy na parking, który prawie w całości był zastawiony samochodami. Ledwo wysiedliśmy z samochodu, rzuciła się na mnie Ori.

- Czeeść! Ale jestem podjarana - rzuciła mi się w ramiona, mogłabym przysiąc, że poczułam już od niej zapach piwa.

Jak ostatnio każdą imprezą - pomyślałam ironicznie. Skierowaliśmy się w stronę brukowanej dróżki, prowadzącej do lasu, przechodząc pod wielkim drewnianym znakiem z napisem "Leśna oaza na wzgórzu". Jakby za sprawą magii, od razu po przekroczeniu tego znaku, usłyszałam muzykę. Impreza już się rozkręcała. Po przejściu kilkudziesięciu metrów, wyszliśmy na polanę. Znajdowały się tam dwie duże wiaty leśne oraz miejsce wyznaczone na ognisko, a wokół niego duże drewniane ławki, które spokojnie mogą pomieścić większość przybyłych. W dole widać było płynącą rzekę Delaware. Jedna wiata była zajęta przez sprzęt muzyczny oraz dj'ów. W drugiej można było znaleźć prowizoryczny barek alkoholowy. Ognisko płonęło, osiągając ponad półtora metra wysokości i rozświetlając znaczną część polany. 

- To może piwko na rozgrzewkę? - zaproponował Matt, po czym wyciągnął butelki z plecaka. 

- To ja skoczę po kubeczki dla naszych pięknych pań - oświadczył Bryan.

Postanowiliśmy usiąść koło ogniska. Matt rozdał butelki, w tym samym czasie wrócił Bryan z kubeczkami. Rozlał piwa do czerwonych kubeczków i je nam wręczył.  Zaczęliśmy rozmawiać o kończących się wakacjach. Matt jak zwykle chwalił się swoimi podbojami na Florydzie. Chris natomiast rozbawił nas swoimi anegdotami. Przyjemnie było powspominać ten krótki, ale jakże intensywny i kreatywny czas. Gdy już się całkowicie ściemniło, a większość nas zebranych tutaj wokół tego ogniska rozluźniło się od alkoholu, przyszedł czas na śpiewanie. Pewien chłopak, niejaki Zack, przyniósł ze sobą gitarę i umilił nam czas swoją muzyką. Nawet nie przypuszczałam, że wszyscy tak ochoczo będą śpiewać. Gdy już wszyscy się na śpiewali, Bryan wpadł na pomysł.

- Przyszedł czas na pieczenie pianek! - zaczął buszować w swoim plecaku - Cholera! Musiałem zostawić je w samochodzie - posmutniał. 

- Nie bój się stary, ja mam zapas w swoim samochodzie, ale też zapomniałem je wziąć - pocieszył go Chris - Przy okazji uzupełnimy zapas alkoholu, bo też się skończył - dopowiedział, grzebiąc w plecaku.

Tak, więc chłopcy poszli do samochodów po prowiant, a my zostałyśmy same. Zaczęłam rozkoszować się widokiem ogniska. Gra żywych kolorów czerwieni, jakby każdy z płomieni walczył o własne terytorium w przestrzeni. Płomieni trawiących każde włókno drewna, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk trzaskania. A wokół płomieni tańczące radosne iskierki, strzelające na wszystkie strony. To zabawne, jak ten żywioł potrafi wciągać. Można patrzeć na ognień godzinami, a i tak ci się nie znudzi. 

- Witaj Klaro. 

Z zamyślenia wytrącił mnie męski głos. Spojrzałam w jego stronę. Obok mnie siedział Nate i szczerzył do mnie swoje białe ząbki.

- Ostatnio tak szybko mi uciekłaś, że nawet nie zdążyłem się dowiedzieć czy udało ci się zaliczyć testy - kontynuował.

- Na szczęście pozytywnie. Dostałam się do drużyny - odpowiedziałam, a na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. 

- Gratuluję! Wiedziałem, że mój wstrząs mózgu nie pójdzie na marne - zażartował - Ale nadal nie wynagrodziłaś mi mojego bólu - udał smutnego i pomacał się po głowie, w miejscu, w którym dostał piłką.  Zaśmiałam się.

- Dziękuję. Tak wiem, ale jeszcze na pewno będzie okazja - odpowiedziałam szybko, na co chłopak od razu się rozchmurzył.

Wrócił Bryan z chłopakami. Zadowoleni z dotargania świeżego zapasu piwa oraz pianek. 

- Bryan, poznaj Nate'a. To ten chłopak, którego prawie znokautowałam piłką na testach.

- Siema - wyciągnął do Nate'a rękę, lekko przeszywając go wzrokiem - Może piwka kochanie? - zwrócił się do mnie, podając mi uzupełniony kubeczek.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się i odwróciłam się z powrotem do Nate'a. 

Bryan usiadł koło Chrisa, dwa miejsca dalej ode mnie, z racji tego, że z jednej strony siedział Nate, a z drugiej Ori. Zaczął rozmawiać z Mattem.

- To kiedy pierwszy mecz? Kiedy mam się zjawić i zobaczyć błyskawicę? - zaczął wypytywać Nate.

- Jeszcze mi nic nie wiadomo o meczach, ale na pewno się o nich dowiesz - odpowiedziałam radośnie - W ogóle ja nawet nie wiem czy wejdę na boisko, a ty mnie wypytujesz już o mecze - szybko oprzytomniałam. 

Pogrążyłam się z nim w rozmowie. Nate okazał się całkiem fajnym chłopakiem. Posiadał takie poczucie humoru, które lubiłam. Znał się również na siatkówce, więc rozmowy na te tematy mogły trwać wiecznie. Tak jak w tej chwili. Nawet nie zauważyłam, że ludzie zaczęli się zbierać, a ognisko dogasać. 

- Klaro, zbieramy się - powiedział szorstko Bryan.

- Ale jak to, już? Nie możemy jeszcze chwilę zostać?

- Nie. Brat Matta już na nas czeka na parkingu - skwitował.

- Jak chcesz możesz zostać ze mną i moimi kolegami. Odwiozę cię w każdej chwili - zaproponował Nate.

- Nie. Klara jedzie z nami - Bryan odpowiedział zanim zdążyłam otworzyć usta, chwytając mnie za rękę i ciągnąć w stronę parkingu.

- Pozwól, że Klara sama o tym zadecyduje - chwycił Bryana za ramię, zatrzymując go.

Bryan wyrwał się nerwowo z jego uścisku. Chwycił Nate'a za koszulkę na wysokości klatki piersiowej i przyciągnął do siebie. Chłopacy byli równego wzrostu, więc ich oczy spotkały się na jednym poziomie. Bryan wściekle poparzył mu prosto w oczy. 

- Pozwól, że - zaczął go przedrzeźniać - dam ci radę. Odwal się od mojej Klary. Przyjechała tu ze mną i ze mną wróci. Rozumiesz?!

Widząc co się święci Matt podszedł do Bryana i zaczął go odciągać. Ja stałam w szoku, nie wiedząc co powiedzieć, ani co zrobić.

- Dobra, wyluzuj stary - Nate podniósł ręce do góry.

 Bryan puścił Nate'a odpychając go lekko do tyłu i odszedł z Mattem, który po drodze mnie zgarnął. Szliśmy wszyscy w milczeniu. W powietrzu było nadal czuć gęstą atmosferę. Obeszłam Matta od tyłu i znalazłam się koło Bryana.

- Bryan, co w ciebie wstąpiło? - zapytałam poddenerwowanym głosem, łapiąc go za ramię i zatrzymując.

- Co we mnie wstąpiło?! - zaczął krzyczeć - To ja powinienem zapytać, co ty wyrabiasz?! - nie przestawał krzyczeć. Matt, Chris i Ori zatrzymali się i odwrócili. Bryan kiwnął im ręką, aby szli dalej.

- Co ja wyrabiam? - powtórzyłam na głos - Nic, rozmawiałam z kolegą. A ty nagle zaczynasz odstawiać jakieś sceny - odpowiedziałam mu.

- Rozmawiałaś? Byliście tak zaabsorbowani rozmową, że miałaś mnie całkowicie w dupie. A koleś najchętniej by się na ciebie rzucił. Olałaś mnie po całości, Klara.

- Bryan, przepraszam - poczułam się lekko winna - Ale zamiast odstawiać teatrzyk mogłeś podejść i po ludzku nam przerwać. 

- Przerwałem, mówiąc, że się zbieramy, ale wtedy ten palant zaczął się wtrącać. A ty nic się nie odzywałaś. Wiesz jak ja się poczułem?! - nie schodził z tonu.

- Nie dałeś mi dojść do słowa. Przestań wyolbrzymiać - starałam się mówić spokojnie, lecz nie bardzo mi to wychodziło. 

Po tych słowach, popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem pomieszanym z ze smutkiem. Pokręcił głową i odszedł bez słowa. Patrzyłam jak odchodzi nerwowym krokiem. Stałam tak jeszcze chwilę, aż straciłam go ze wzroku. Zdezorientowana ruszyłam ku parkingowi. Pod znakiem, przy wejściu na parking czekała na mnie Ori.

- Jak tam? - spytała krótko.

Nie bardzo wiedząc co jej odpowiedzieć, a także z braku ochoty na rozmowę, milcząc oparłam ciężko głowę na jej ramieniu. Dziewczyna mnie przytuliła i pocałowała w głowę. Poprowadziła mnie w stronę samochodu Chrisa.

- Zaproponowałam, że odwiozę cię z Chrisem. Nie masz nic przeciwko? - zapytała cicho.

Pokręciłam przecząco głową, równocześnie spojrzałam na nią, dziękując wzrokiem. Ori uśmiechnęła się do mnie czule i pomogła wsiąść do samochodu. Droga powrotna minęła w ciszy. Ja nie miałam ochoty na żadną rozmowę, a Ori z Chrisem nie chcieli mnie do niej zmuszać. Po powrocie do domu, nie miałam na nic siły. Jedyną rzeczą na jaką miałam ochotę, był sen. Przebrałam się szybko w piżamę i bez żadnego prysznica, pogrążyłam się we śnie.



6 komentarzy:

  1. Hej hej. :D
    Komentuje z telefonu, więc przepraszam za błędy, które mogą się pojawić.
    W Bryana diabeł wstąpił. O.o Normalnie nie poznaję chłopaka. Żeby być aż takim zazdrośnikiem... Nie wiem jak Klara, ale ja bym z takim nie wytrzymała. Rozmowa z kolegą to jeszcze nie jest powód ku temu, by się na nią wydzierać. Biedna Klara. Dobrze, że Ori to prawdziwa przyjaciółka.
    Rozdział przyjemnie się czytało, a atmosfera kłótni to największy wykrzyknik tej części. Czułam się tak, jakbym w tym wszystkim uczestniczyła, a opis ogniska bombowy.
    Znalazłam kilka błędów (byłabym chora, gdybym czegoś nie wynalazła). ^.^
    Oto one:
    drużki - a nie dróżki, bo droga?
    Klara widząc Ori, od razu się na nią rzuciła. - A nie siostra Klary?
    - Tak, idziemy dzisiaj na ognisko na wzrógrzu -odpwiedziałam. - literówki przy "wzgórzu" i "odpowiedziałam"
    Więcej błędów nie widziałam. ^^
    Życzę weny i czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow...
    Jeden z moich ulubionych rozdziałów. :)
    Ale Bryan jest...dziwny. Popsuł taki miły wieczór. :/
    Ori i Eliza to chyba moje ulubione postacie. No, nie licząc Klary.
    Czy już mówiłam, że słodki szablon? ^^
    Weny!


    http://oczami-scarlett.blogspot.com/ (u mnie nowy rozdział)

    OdpowiedzUsuń
  3. jaki fajny rozdział :)

    bardzo fajnie opisałaś ognisko *.*

    jaki zazdrośnik O.o

    biedna Klara teraz smutna a przecież nic nie zrobiła tylko rozmawiała z kolegą ..

    czekam na kolejny ;)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny :)
    Zapraszam do mnie :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem team Klara+Nate <33
    Ale z Bryan'a zazdrośnik ;o
    Czekam na kolejny i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wróciłam ;D
    UWIELBIAM "TO" CO TU ROBISZ!!
    nie mogę przestań myśleć o tym co bd w dalszych rozdziałach ;pp
    trochę zaniedbałam swojego bloga ale postaram się jakoś nadrobić, już mniej czasu na zdjęcia i jakoś mało weny na pomysły do zdjęć;x
    A tak dokładniej to Skwierzyna a Ty ?

    OdpowiedzUsuń

Miło jak zostawiasz jakiś ślad po sobie :)