Wagary wagarami, ale treningu niestety nie mogłam sobie odpuścić. Jeśli chcę na stałe zagościć w pierwszym składzie, muszę ostro trenować. Z resztą trening to największa przyjemność, w całej tej otoczce szkoły. Lubię się zmęczyć i spocić. Czuję się później jak nowonarodzona, jakby uduchowiona, po mimo, że zawsze jest straszny wycisk. Tak więc, po niesamowitym wyciszeniu, pokornie wróciłam do szkoły na trening. Całym szczęściem, mój eksces uszedł na sucho. Chyba, że jeszcze nie doszedł do odpowiednich władz albo to cisza przed burzą? W każdym razie, trening przebiegł mi bardzo spokojnie.
Właśnie otwierałam drzwi do mojego domu, kiedy mój żołądek stanowczo dał o sobie znać. No tak, nie miałam dzisiaj lunchu w szkole, a mój jedyny posiłek to dwie kanapki z sałatą i szynką oraz paczka chipsów, które zjadłam z Ori podczas naszej ucieczki. Przekraczając próg domu, poczułam niesamowity zapach lasagne. Nie ma nic lepszego niż lasagne mojej mamy. Na samą tą myśl na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Pełna ekscytacji pobiegłam prosto do kuchni. Ucałowałam mamę w policzek i skierowałam się po talerz, z zamiarem nałożenia sobie bardzo dużej porcji.
- Moment. Jeszcze nie jest gotowa i zjemy razem przy stole - mama podniosła rękę, a ja przybrałam skrzywiony wyraz twarzy na jej słowa - Tak poza tym, masz gości w salonie - kiwnęła głową w stronę pokoju.
Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem. Goście do mnie? Poza Ori, nikt nie odwiedza mnie w domu. Lustrując ją wzrokiem, upewniałam się, że nie robi sobie ze mnie żartów. Mama to widząc, pokręciła głową i pchnęła mnie w tamtą stronę. Uśmiechnęłam się figlarnie i skierowałam się do salonu.
Wkroczyłam pewnie do pomieszczenia, lecz widok jak tam ujrzałam zatrzymał moje serce. Moimi gośćmi byli Bryan oraz Nate! Stanęłam jak wryta, by po chwili cofnąć się i schować za łukiem od kuchni. Przywarłam do ściany, opierając o nią głowę. Całym szczęściem, chłopacy siedząc bokiem, nie zdążyli mnie zauważyć. Nieznacznie wychyliłam głowę zza ściany. Siedzieli na kanapie, a właściwie na jej dwóch skrajach. Bryan, oparty i z wyciągniętymi do przodu nogami, intensywnie obserwował widok za oknem. Nate, podpierając się łokciami na kolanach, majstrował coś w telefonie. Milczeli, od czasu do czasu wymieniając się chłodnymi spojrzeniami. W pokoju panowała tak napięta atmosfera, że spokojnie można by było powiesić tam siekierę. Cholera! I co ja mam teraz zrobić!? - gorączkowałam się w myślach. Ponownie schowałam się za ścianą, rozejrzałam się po kuchni, napotykając mocno zdziwiony wzrok mojej mamy.
- Coś się stało? - zapytała po chwili.
- Nie, nic. Przyszłam tylko po szklankę soku, bo mam straszne pragnienie - otworzyłam lodówkę, która znajdowała się tuż obok.
Wyciągając sok, spojrzałam kątem oka na mamę, która tylko posłała mi zdziwione spojrzenie spod zmrużonych oczu i wróciła do wyciągania talerzy ze zmywarki. Nalałam sobie całą szklankę i przyłożyłam ją do ust. Sącząc powoli zimny napój, próbowałam rozwiązać mój problem, a właściwie dwa duże problemy, siedzące aktualnie w moim salonie. Odłożyłam szklankę na blat, zacisnęłam pięści i skierowałam się na zagładę.
- Cześć! Co wy tutaj robicie? - zapytałam z udawanym uśmiechem na twarzy.
Chłopacy wstali i równocześnie rzucili się w moją stronę, by w połowie drogi zderzyć się ramionami. Spojrzeli po sobie gniewnie i stanęli w miejscu.
- Martwiłem się o ciebie.
- Niepokoiłem się o ciebie.
Powiedzieli równocześnie. Ponowna, chłodna wymiana spojrzeń. Jak zaraz czegoś nie zrobię, pozabijają się nawzajem. Przełknęłam ślinę.
- Dlaczego nie było cię w szkole? - zaczął łagodnie Bryan - Coś się stało?
Otworzyłam usta, aby powiedzieć im jakąś zmyśloną bajkę, lecz w tym samym momencie usłyszałam wołającą moje imię mamę.
- Co tak stoisz? Zaproś kolegów na obiad - ochrzaniła mnie, pojawiając się nagle w drzwiach do salonu.
- Już, spokojnie - spojrzałam na mamę znacząco - Zapraszam - powiedziałam, wskazując teatralnym gestem na kuchnię.
Usiedliśmy przy stole. Cała moja rodzina, Bryan i Nate. Chłopacy po mojej prawej stronie, Elizka po lewej, a rodzice na przeciwko. Byłam tak głodna, że najchętniej wciągnęłabym tę porcję lasagne jednym kęsem, ale nie wypadało. Rodzice jedli w spokoju i co chwilę zerkali na chłopaków.
- A z Nate'm kiedy się poznaliście? - zaczął tata - Bo Bryana, już trochę znamy, mimo iż Klara za często go nam nie pokazuje - zaczął się droczyć i uniósł brew w stronę Bryana.
Super, właśnie zaczyna się przesłuchanie. Przewróciłam oczami z niezadowolenia.
- Pierwszy raz na siebie wpadliśmy podczas testów kwalifikacyjnych do drużyn sportowych - odpowiedział niepewnie Nate, widząc moją minę.
- Miło, że w końcu możemy poznać przyjaciół Klary - mama uśmiechnęła się szeroko.
- To przyjaciele Klary? - podchwyciła Elizka.
- Tak, kochanie. Znają się ze szkoły - odpowiedziała łagodnie mama.
Elizka zaczęła się intensywnie im przyglądać, po jej minie było widać, że coś kombinuje. Podniosłam szklankę, by upić łyk soku.
- To jak to są jej przyjaciele, to znaczy, że się z nimi całuje, prawda? - dodała z wielkim uśmiechem na twarzy.
Słysząc to, zakrztusiłam się sokiem, jednocześnie opryskując cały stół przede mną. Całe zainteresowanie skupiło się na mnie. Rodzice byli w lekkim szoku, połączonym z zażenowaniem, Bryan i Nate patrzeli na mnie z zatroskaniem i rozbawieniem.
- Przepraszam - powiedziałam czerwieniąc się - A ty Elizka zachowuj się, a nie paplasz głupoty! - zganiłam ją, aby odwrócić od siebie uwagę.
- No co? - oburzyła się - Widziałam w telewizji, jak jedna dziewczyna mówiła do mamy, że to tylko przyjaciel, a później się z nim całowała - wykrzyczała w moją stronę.
- Eliza! Co ty za programy oglądasz? - wzburzyła się mama.
- Ktoś tu chyba będzie miał karę na telewizor - dołączył tata.
Elizka naburmuszyła się i nie patrząc już na nikogo kończyła jedzenie. Spojrzałam po chłopakach. Po ich twarzach wywnioskowałam małe zmieszanie oraz coś w rodzaju niepokoju. Do końca obiadu, już nikt się nie odezwał
- To może, chodźmy do mnie do pokoju porozmawiać? - zapytałam chłopaków, po tym jak włożyłam ostatni talerz do zmywarki.
Patrzyli to na mnie, to na siebie. A ja coraz bardziej bałam się tego, co chodzi po ich głowach. Szczególnie zastanawiało mnie to, czy któryś z nich domyśla się, że całowałam się z nimi dwoma.
- Właściwie, to chyba powinienem już spadać. Nie chcę już więcej przeszkadzać - odparł Nate.
- Tak. Ja również będę się zbierać - dodał Bryan.
Ich reakcja jeszcze bardziej mnie przeraziła. Przed obiadem byli stanowczy, teraz ta odwaga jakby z nich uciekła.
- Dobrze, jak chcecie - odpowiedziałam zdezorientowana.
Odprowadziłam ich do drzwi. Z Nate'm pożegnałam się pierwsza, całując go w policzek i delikatnie przytulając.
- Pogadamy jutro na chemii - dodał i spojrzał stanowczo na Bryana, kiwając do niego głową na pożegnanie.
Odwróciłam się w stronę Bryana. Po jego minie wywnioskowałam, że nie był zadowolony z tego jak się pożegnałam z Nate'm. Postanowiłam to zignorować, nie było w tym nic, o co mógłby być zazdrosny. Zerkając w stronę wyjścia, upewniłam się czy Nate zniknął już z pola widzenia, po czym nachyliłam się do Bryana i czule pocałowałam go w usta. Chłopak od razu się rozpromienił. Dwa punkty dla ciebie Klara - pomyślałam, zadowolona w duchu.
- Przyjadę jutro po ciebie, tak jak zawsze - dopowiedział na odchodne.
Zamknęłam drzwi, opierając się ciężko na nich plecami. Odetchnęłam głęboko i dopiero teraz poczułam jak schodzi ze mnie stres. Tak dziwnej sytuacji, to jeszcze nigdy nie miałam.
___________________
Witajcie!
W końcu następny rozdział. Nie jest za długi, ale oddaje wszystko co chciałam w nim zawrzeć.
To się Klara doigrała... Omal nie wpadła z ucieczką przed rodzicami :-P
Sytuacja nieciekawa. Co jej byście doradzili?
Buziaki :-*
To chyba najlepszy rozdział jak do tej pory! Na początku myślałam, że odwiedził ją Bryan, a tu proszę! Oj, będzie ciężko. Klara teraz tak troszkę na dwa fronty leci. Szkoda, że rozdział taki krótki, ale ważne, że się pojawił ;)
OdpowiedzUsuńRozdział krótki, ale ile w nim emocji! :D
OdpowiedzUsuńKlara to ma teraz przekichane. Lepiej, żeby się przyznała do swego wyczynu, zanim to wyjdzie w innych okolicznościach. ;)
A co do akcji z facetami to moja mina była taka: : ( ) . Nie spodziewałam się tego, a może i tak, i dlatego byłam zaskoczona? Hmm... Sama już nie wiem.
Błędów nie zauważyłam, więc nie mam się czego przyczepić. :C
Jeden z najlepszych rozdziałów pod względem treści jak i poprawnej pisowni. :)
Życzę weny.
Pozdrawiam. ;* :)
Jeden z najlepszych rozdziałów. Boże, tyle emocji, biedna Klara :3
OdpowiedzUsuńChociaż jest krótki i niesamowicie szybko go przeczytałam ( kurczę no za bardzo mnie wciągnął, a tu BAM! Wracam do rzeczywistości, bo się skończył )
Dziękuję za komentarz ♥ Rozdział 25 jeszcze dzisiaj lub w nocy.
hah, ciekawe kiedy mnie dogonisz, skarbie xx
Po pierwsze...Wow, boski i niesamowicie niesamowity rozdziałek.
OdpowiedzUsuńPo drugie...co? Już się skończyło? Już? Po co tu ta kropka?
Po trzecie...doradziłabym jej raczej, żeby porozmawiała poważnie, ale delikatnie z Bryan'em i Neat'em. Mamie, tacie i nikomu nie wspominać o ucieczce ze szkoły, a co do tej rozmowy to wgl nie jestem pewna na 100%. :)
Kocham cię <3
Boski rozdziałek...WENY!
Az :**
Nowy rozdział już jest :] 25! :D
OdpowiedzUsuńFakt, jeden z lepszych rozdziałów. :3
OdpowiedzUsuńKlara ma niezaprzeczalnie przerąbane. Nie mam pojęcie, co jej doradzić...;) Ale zwykła, spokojna rozmowa to najlepsze rozwiązanie...
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny! ;*
Gratuluję, nominuję cię słońce do Liebster Award
OdpowiedzUsuńWybacz jeśli musisz pisać jeszcze raz, ale zrób to proszę:*
szczegóły tutaj --> http://greek-goddesses-of-vengeance.blogspot.com/p/tu-jest-moj-ask-wpadajcie-i-pytajcie.html
Kocham <3 :*
Az